Samochód należący do oficera łączności satelitarnej armii rosyjskiej Andrieja Torgaszowa wyleciał w powietrze. Eksplozję wywołał ładunek podłożony pod pedałami kierowcy. RIA Nowosti, że śledczy biorą pod uwagę scenariusz "zamachu związanego z działalnością zawodową". W eksplozji ranne zostały minimum dwie osoby.

Radio Swoboda poinformowało, że Torgaszow to zastępca dowódcy radiowego centrum nadawczego wojskowej jednostki łączności satelitarnej. Jak dodano, oficer miał też służyć w GRU, gdzie był odpowiedzialny za środki łączności.

Jak często bywa w przypadku tego typu zamachów w Rosji, przedstawiane są różne wersje wydarzeń. Niektóre z mediów informują, że sam oficer miał doznać poważnych obrażeń i stracił stopy. Ranna miała też zostać jego żona. Cytowana przez inne media małżonka Torgaszowa twierdzi jednak, że w samochodzie znajdował się ktoś zupełnie inny, a jej mąż czuje się wyśmienicie. Jeszcze inne media donoszą enigmatycznie: w wyniku eksplozji ranny został "oficer GRU (wywiadu wojskowego)".

Kanał na Telegramie Shot przekazał, że ładunek wybuchowy był przytwierdzony pod pedałami kierowcy.

Państwowa agencja RIA Nowosti powiadomiła, że jednym z badanych motywów ataku na Torgaszowa jest scenariusz "zamachu związanego z działalnością zawodową". Wszczęto postępowanie na podstawie artykułu kodeksu karnego dotyczącego próby zabójstwa, ale kwalifikacja czynu może zostać zmieniona na atak terrorystyczny - podała z kolei Meduza.

Gazeta "Kommiersant" przekazała, że śledczy badają też wersję, według której zamach przeprowadziły ukraińskie służby specjalne.