Kto pomógł wydostać się z pilnie strzeżonego więzienia dwóm przestępcom skazanym na dożywocie? To pytanie, na które starają się odpowiedzieć władze więzienia i policjanci. Zniknięcie dwóch skazanych z placówki w Dannemora w stanie Nowy Jork przy granicy z Kanadą już okrzyknięto w Stanach Zjednoczonych ucieczką stulecia.
To pierwsza udana ucieczka skazanych z tego więzienia od chwili jego wybudowania w 1865 roku. Jak to możliwe, że udało się im zbiec? Wszystko wyglądało niemal jak w hollywoodzkim filmie. Skazani wykonali manekiny z własnych ubrań. Strażnicy kontrolujący co dwie godziny cele myśleli więc, że osadzeni spokojnie śpią. Ci tymczasem pozostawili kartkę z napisem: "Have a nice day" i dali nogę, wykorzystując tunel, który wcześniej wydrążyli.
Co ciekawe, nikt nic nie słyszał. Jak to możliwe? Kto dostarczył więźniom odpowiedni sprzęt? W tej sprawie trwa już intensywne śledztwo.
Zaalarmowaliśmy władze meksykańskie oraz agencje na południowym zachodzie. Nie wiemy, czy oni mają dostęp do samochodu, ale sądzimy, że mogą mieć, jak również, że mogli otrzymać pomoc w ucieczce co najmniej poza strzeżonym obszarem tego obiektu - powiedział Charles Guess ze stanowej policji.
Funkcjonariusze zdają sobie sprawę, że w tej chwili osadzeni mogą być już tysiące mil od więzienia. Dlatego skazanych szukają wszyscy amerykańscy policjanci. Ich zdjęcia rozesłano do wszystkich stanów. Fotografie mają funkcjonariusze w radiowozach patrolujących amerykańskie autostrady.
Zbiegami są Richard Matt oraz David Sweat. Pierwszy z nich, mający 48 lat, w 1997 roku zabił, a potem poćwiartował ciało swojego pracodawcy. Drugi - obecnie 34-letni - w 2002 roku zabił zastępcę szeryfa w powiecie Broome.
To bezwzględni mordercy - powiedział gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo. Za pomoc w ich zatrzymaniu wyznaczono 100 tysięcy dolarów nagrody.
(j.)