Malutkiej miejscowości Haren w prowincji Groningen na północy Holandii grozi najazd tysięcy osób, które skrzyknęły się na Facebooku, by uczestniczyć w urodzinach 16-letniej Marthe. Nastolatka ogłosiła na portalu społecznościowym swoje plany związane z imprezą, ale zapomniała dodać, że to wydarzenie ma charakter... prywatny.
Informacja o urodzinach 16-letniej Marthe rozeszła się bardzo szybko. Impreza zyskała już nawet nazwę - "Projekt X Haren" - co jest nawiązaniem do amerykańskiego filmu "Project X", opowiadającym o prywatce, która wymknęła się spod kontroli. Swój udział w zabawie deklaruje blisko 130 tysięcy osób, jednak spośród nich do Haren ostatecznie może przyjechać kilkanaście tysięcy.
W internecie krąży dokładny adres Marthe - Stationweg 33. Miasteczko Haren wygląda jak oblężona twierdza. Policja zmobilizowała bowiem nadzwyczajne środki, by zapewnić w miejscowości bezpieczeństwo. Ulica jest zamknięta, a policja będzie kierować wszystkich w inne miejsce. Zaznacza jednak, że nie jest to miejsce dla alternatywnej imprezy. Burmistrz nie wydał bowiem zgody na żadną zabawę tego dnia. Świat online wymieszał się ze świtem rzeczywistym - mówi burmistrz miasteczka, mając nadzieję, że jednak nikt z nieproszonych gości nie zjawi się. W Haren na stacji kolejowej wprowadzono także prohibicję.
Do podobnej sytuacji doszło niedawno we Francji. Z powodu nieostrożności na Facebooku w koszmar przerodziły się także urodziny 14-latka z Clermont-Ferrand. Przybycie na imprezę przewidzianą dla 15 kolegów i koleżanek zapowiedziało 48 tysięcy osób. Jego koleżanki podały bowiem w sieci adres i numer telefonu chłopca. Telefon dzwoni co 15 sekund. Dzwonią nieznani ludzie, mówią np.: przyjdziemy do Ciebie, żeby dla zabawy zdemolować i spalić twój dom - alarmował przerażony ojciec chłopca. Inni dzwonili i mówili np., że zorganizują orgię i będą kręcić film pornograficzny. Ojciec zamknął konto syna na Facebooku, zgłosił pół tysiąca wpisów niezgodnych z prawem, złożył też doniesienie o groźbach w prokuraturze.