Brytyjski turysta wylądował w szpitalu z ciężkimi obrażeniami po ataku rekina na karaibskiej wyspie Tobago. Do ataku doszło zaledwie 10 metrów od brzegu.
Do zdarzenia doszło w piątek rano lokalnego czasu na Tobago. Mężczyzna stał w wodzie zanurzony do pasa i nie widział rekina, który podpłynął do niego od tyłu. Był to żarłacz tępogłowy, znany również jako żarłacz byczy, który osiąga do 3 metrów długości.
Wskutek ataku 64-latek doznał poważnych obrażeń lewej ręki, lewej nogi i żołądka. Władze Tobago przekazały, że poszkodowany jest w stabilnym stanie i przebywa na oddziale intensywnej terapii.
Mężczyzna był na wakacjach z żoną i przyjaciółmi, a grupa miała lecieć do domu w piątek.
Władze zamknęły siedem plaż i wszystkie obszary przybrzeżne między miastem Plymouth na północnym wybrzeżu wyspy a zatoką Store.
Żarłacze bycze są znane ze swojej agresywności i najczęściej występują w płytkich wodach wzdłuż tropikalnych wybrzeży, co czyni je - wraz z żarłaczami białymi i żarłaczami tygrysimi - jednymi z gatunków, które najczęściej wchodzą w kontakt z ludźmi co nierzadko kończy się atakiem.
Według organizacji International Shark Attack File w ubiegłym roku na całym świecie odnotowano 69 niesprowokowanych ataków rekinów i 22 sprowokowane, a także 14 ofiar śmiertelnych.
W ciągu ostatnich 20 lat odnotowano tylko dwa ataki rekinów na południe od Tobago, a żaden z nich nie miał miejsca w odległości mniejszej niż 300 km od samej wyspy.
Opracowanie: Daria Smolec