Skarga spółki Nord Stream 2 AG na unijną dyrektywę gazową z 2019 roku, która rozszerzyła niektóre zasady rynku wewnętrznego gazu ziemnego na gazociągi z państw trzecich, jest dopuszczalna - orzekł Trybunał Sprawiedliwości UE, zmieniając tym samym wcześniejsze postanowienie Sądu UE.
W kwietniu 2019 r. w UE została znowelizowana tzw. dyrektywa gazowa, aby zapewnić, że zasady mające zastosowanie do linii przesyłowych gazu łączących dwa państwa członkowskie lub większą ich liczbę miały również zastosowanie, w obrębie Unii Europejskiej, do linii przesyłowych gazu do i z państw trzecich. Zasady te przewidują między innymi skuteczne oddzielenie struktur przesyłu od struktur produkcji i dostaw oraz dostęp stron trzecich do systemów przesyłowych.
Nord Stream 2 AG, szwajcarska spółka zależna Gazpromu, odpowiedzialna za planowanie, budowę i eksploatację gazociągu Nord Stream zaskarżyła dyrektywę do Sądu Unii Europejskiej w Luksemburgu. Postanowieniem z dnia 20 maja 2020 r. Sąd (utworzony w 1989 r. dla odciążenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w niektórych sprawach) - odrzucił skargę jako niedopuszczalną.
Spółka Nord Stream 2 AG wniosła do Trybunału Sprawiedliwości odwołanie od tej decyzji.
W dzisiejszym wyroku Trybunał przypomniał przede wszystkim, że wszelkie akty instytucji, w tym dyrektywy, mogą być przedmiotem skargi o stwierdzenie nieważności, pod warunkiem że akty te - których istotę należy ocenić na podstawie obiektywnych kryteriów - mają na celu wywołanie wiążących skutków prawnych. Aby jednostka mogła powołać się na tę możliwość wniesienia skargi na akt, którego nie jest ona adresatem, taki jak dyrektywa gazowa, która jest skierowana do państw członkowskich, konieczne jest ustalenie między innymi, że taki akt dotyczy bezpośrednio zainteresowanego. Wymaga to, by skutki wywarte przez dany akt oddziaływały bezpośrednio na sytuację prawną jednostki i by tenże akt nie pozostawiał państwom członkowskim żadnego uznania w zakresie jego wykonania.
Tymczasem, dochodząc do wniosku, że w braku przepisów transponujących przyjmowanych przez państwa członkowskie dyrektywa nie może tworzyć samoistnie obowiązków po stronie jednostki lub stanowić bezpośredniego źródła takich obowiązków, ani tym samym wywierać bezpośrednio skutków prawnych na sytuację prawną zainteresowanego, Sąd naruszył - według TSUE - spoczywający na nim obowiązek dokonania oceny istnienia takich skutków w świetle istoty danego aktu prawnego, a nie na podstawie jego formy.
Trybunał stwierdził również, że nowelizacja dyrektywy gazowej, rozszerzając zakres stosowania dyrektywy w sprawie gazu na połączenia wzajemne położone między państwami członkowskimi a państwami trzecimi, takie jak połączenie wzajemne, które spółka Nord Stream 2 AG zamierza eksploatować, skutkuje poddaniem eksploatacji tego połączenia wzajemnego zasadom wyrażonym w tej dyrektywie.
Wobec tego Trybunał zauważył, że dyrektywa wywiera bezpośrednio wpływ na sytuację prawną spółki Nord Stream 2 AG, w związku z czym Sąd naruszył prawo, dochodząc do przeciwnego wniosku w tej kwestii.
Następnie Trybunał uznał, że o ile państwom członkowskim przysługuje zakres uznania w odniesieniu do przyznania zwolnień lub odstępstw od pewnych przepisów dyrektywy w sprawie gazu przedsiębiorstwom gazowym, które spełniają całość warunków, o tyle nie dysponują one żadnym zakresem uznania co do możliwości przyznania tych zwolnień lub odstępstw spółce Nord Stream 2 AG, gdyż nie spełnia ona wspomnianych wyżej warunków.
Podobnie, mimo że państwa członkowskie nie są pozbawione wszelkiego pola manewru w celu wprowadzenia w życie między innymi obowiązku rozdziału przewidzianego w dyrektywie, dyrektywa ta pozostawia im jednak jedynie wybór środków, za pomocą których ma zostać osiągnięty konkretnie określony rezultat, czyli skuteczne oddzielenie struktur przesyłu od struktur produkcji i dostaw. W konsekwencji Trybunał uznał, że Sąd również naruszył prawo, uznając, iż dyrektywa gazowa pozostawia w wielu względach realny zakres uznania państwom członkowskim w odniesieniu do obowiązków ciążących na spółce Nord Stream 2 AG.
W tych okolicznościach Trybunał doszedł do wniosku, że Sąd błędnie orzekł, iż dyrektywa nie dotyczy bezpośrednio spółki Nord Stream 2 AG, i uchylił postanowienie będące przedmiotem odwołania w zakresie, w jakim Sąd uznał za niedopuszczalną skargę tej spółki z tego powodu.
Wreszcie, Trybunał stwierdził, że zarówno wśród istniejących połączeń wzajemnych, jak i wśród połączeń wzajemnych, które zostaną zbudowane, gazociąg Nord Stream 2 jest jedynym gazociągiem, do którego nie stosuje się i do którego nie może znaleźć zastosowania żadne ze zwolnień lub odstępstw przewidzianych w dyrektywie. Wynika stąd, że warunki zwolnienia bądź odstępstwa zmienione lub dodane dyrektywą dotyczą indywidualnie spółki Nord Stream 2 AG, a zatem jej skargę o stwierdzenie nieważności należy uznać za dopuszczalną w granicach tego indywidualnego oddziaływania.
Do Sądu należy jednak orzeczenie co do istoty w przedmiocie tej skargi, w związku z czym Trybunał przekazał sprawę temu sądowi w tym celu.
Dzisiejsze orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej to przede wszystkim jest zła wiadomość dla wszystkich w Europie. To jest doskonała wiadomość dla spółki Nord Steam 2 i jej przewodniczącego, Gerharda Schrödera. W skrócie ono oznacza, że w ramach prawa europejskiego Nord Stream 2 może się skarżyć o to, żeby dochodzić swoich racji, jakiekolwiek one są. A one są bardzo niekorzystne w konsekwencji dla rynku europejskiego. Wcześniej luksemburski sąd unijny odrzucił tę skargę jako niedopuszczalną. Otóż Trybunał Sprawiedliwości, który rozpatrywał apelację uznał, że ona jest jak najbardziej dopuszczalna. W związku z tym Nord Stream 2 złoży taką skargę po raz drugi - mówił w internetowej części Rozmowy w południe w RMF FM Piotr Woźniak, były minister gospodarki i były prezes PGNiG.
Jaki jest praktyczny wymiar dzisiejszego orzeczenia TSUE? Na razie żaden, ale gdyby się okazało, że Nord Stream 2 składa skargę i składa ją skutecznie, to znaczy, że wygrywa w procesie przeciwko Komisji Europejskiej i neguje ostatnią dyrektywę energetyczno-gazową, jaka jest w UE - mówił były prezes PGNiG.
To oznacza dla Ukrainy katastrofę, bo znaczy, że Nord Stream 2 ruszy. A w momencie, w którym ruszy, stanie tranzyt przez Ukrainę. Ukraina staje przed widmem zamarznięcia na śmierć w zimie - tłumaczył.
Musi coś z tym zrobić. A infrastruktury na to, żeby się poratować, nie ma. Jedyną drogą jest wtedy pójście do Canossy, czyli zaapelowanie do Kremla o włączenie do rosyjskiego systemu gazowego, co będzie miało oczywiście konsekwencje polityczne. Rosja - tak jak chciała od początku - zagarnie sobie Ukrainę na własność - dodał Woźniak.