W Stanach Zjednoczonych rosną obawy przed atakiem biologicznym. Na Florydzie potwierdzono, że już trzecia osoba zetknęła się z bakteriami wąglika. Do tej pory jedna osoba zmarła. FBI wszczęło śledztwo – potwierdzono, że ma ono charakter kryminalny, czyli zakłada, iż przypadki zakażenia wąglikiem są wynikiem działań przestępczych.
Na razie nie ma jednak żadnych danych, które wskazywałyby, że przypadki zakażeń wąglikiem mają jakikolwiek związek z zamachowcami z 11 września, mimo że część z nich mieszkała w pobliżu. Wstępne badania sugerują, że szczep groźnych bakterii jest najbardziej podobny do tego, jaki odkryto podczas badań chorych zwierząt na uniwersytecie stanu Iowa w latach 50. – być może bakterie zostały więc skradzione. Ale to tylko hipoteza. Potrzeba dalszych badań. USA mają 1200 różnych szczepów wąglika z różnych stron świata, ale dane kodu DNA tylko 400 z nich wprowadzono do bazy danych. Sprawa budzi w Stanach coraz większe obawy, szczególnie obawa, że pocztą można rozsyłać zakażony materiał. Na wszelki wypadek Departament Stanu nakazał wszystkim placówkom dyplomatycznym za granicą zaopatrzenie się w odpowiednie antybiotyki – chodzi o 3-dniową dawkę, dla każdej zatrudnionej osoby.
Na ewentualną możliwość ataku bioterrorystycznego przygotowuje się też Japonia, mając w pamięci atak przy użyciu śmiercionośnego gazu sarin, w tokijskim metrze sześć lat temu. Szkolenie rozpoczęły specjalne antyterrorystyczne oddziały japońskiej policji. Ponadto jedna z tokijskich firm zapowiada, że lada dzień wprowadzi na rynek maski ze specjalnym filtrem zatrzymującym także wirusy i bakterie.
09:00