Troje dzieci przeżyło na odludziu w zachodniej Australii dwa dni w 30-stopniowym upale po koszmarnym wypadku, w którym zginęli ich rodzice. Maluchy czekały na ratunek uwięzione we wraku samochodu, tuż obok ciał mamy i taty.
Do wypadku doszło w bożonarodzeniowy poranek. 5-osobowa rodzina wyjechała z Northam. Była w drodze do rodzinnego miasta Kondinin, ok. 200 km dalej, by spędzić święta z bliskimi.
Ok. 1:00 w nocy zatrzymali się na stacji benzynowej w Northam, żeby zatankować i kupić dzieciom na drogę coś do picia oraz przekąski.
(On - red.) wyglądał na przemęczonego. Nie kupił kawy. Kiedy wychodził, życzyłem mu bezpiecznej drogi - powiedział ABC pracownik stacji.
Do wypadku doszło na lokalnej drodze na odludziu. Rodzina miała do przejechania jeszcze tylko 10 km.
Po dachowaniu Land Rover, stoczył się z drogi i był niewidoczny dla innych kierowców.
W wypadku zginęli rodzice. We wraku uwięzione zostały dzieci.