Co najmniej 41 osób zginęło na Sumatrze z powodu gwałtownych powodzi oraz tak zwanej zimnej lawy, która wypływa z pobliskiego wulkanu. Na indonezyjskiej wyspie trwają poszukiwania 17 osób.
Na Sumatrze w nocy z piątku na sobotę zaczęło intensywnie padać. Doszło do powodzi, które spowodowały, że z aktywnego wulkanu zaczęła wypływać tak zwana zimna lawa. Mieszanina piasku, popiołu oraz skał spływa po zboczach góry Marapi i wpada do miasta, pokrywając tamtejsze drogi i domy.
Jak podaje BBC, lawiny błotne oraz powodzie przyczyniły się do śmierci aż 41 osób. W dalszym ciągu służby poszukują osób zaginionych. Usłyszałam grzmot i dźwięk podobny do wrzącej wody. Był to dźwięk spadających z góry Marapi wielkich kamieni - powiedziała w rozmowie z AFP Rina Devina. Dodała, że troje jej sąsiadów zginęło.
Sumatra znajduje się w Azji Południowo-Wschodniej na Oceanie Indyjskim. W porze deszczowej często dochodzi tam do powodzi czy osuwisk gruntu. W okolicy góry Marapi w ciągu ostatnich sześciu miesięcy doszło do kilku podobnych katastrof. 5 grudnia ubiegłego roku w wybuchu wulkanu zginęło 23 turystów, a w lutym tego roku gwałtowne powodzie uszkodziły dziesiątki domów w prowincji Tanah Datar.
Opracowanie: Gabriela Szczepaniec