Cztery osoby zginęły, a jedna została ciężko ranna w katastrofie balonu. Na pokładzie znajdowało się 13 osób. Do tragedii, której przyczyną była awaria, doszło w Arizonie w USA.
Do tragedii doszło w niedzielę ok. godz. 7:50 czasu lokalnego na pustynnym terenie w Eloy - miasteczku liczącym nieco ponad 15 tys. mieszkańców, położonym około 100 km na północny-zachód od Phoenix, znanym jako "światowa stolica skoków spadochronowych".
Burmistrz miejscowości Micah Powell, cytowany przez portal dziennika "New York Post", przekazał, że na pokładzie balonu znajdowało się 13 osób. To ośmiu skoczków, którzy wyskoczyli przed katastrofą, czterech pasażerów i pilot.
Szef wydziału policji w Eloy, Byron Gwaltney, powiedział, że doszło do awarii. Nie wyjaśnił jednak, na czym ona polegała.
"Departament Policji w Eloy z przykrością potwierdza, że w wyniku tego zdarzenia cztery osoby zginęły, a jedna jest w stanie krytycznym" - przekazała policja w oświadczeniu.
Śledztwo w sprawie tragedii wszczęła Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu i Federalna Administracja Lotnicza.
"New York Post" informuje, że jedną z ofiar jest 28-letnią Katie Bartrom. Jej matka powiedziała ABC15, że 28-latka była dyplomowaną pielęgniarką z Indiany, która lubiła skoki ze spadochronem.
Tożsamość pozostałych ofiar została utajniona do czasu powiadomienia ich najbliższych krewnych.