Pięć osób zginęło, a jedna jest w stanie krytycznym po wypadku drogowym, do jakiego doszło na autostradzie w północnej Anglii. Wśród ofiar jest mieszkający w Szkocji Polak i członkowie jego rodziny. Jak podała lokalna policja i brytyjskie media, sprawcą miał być kierowca jadący pod prąd.

Wypadek zdarzył się we wtorkowe popołudnie na autostradzie M6 w hrabstwie Cumbria. Zginęło w nim pięć osób - czterech członków jednej rodziny jadących toyotą i 40-letni kierowca skody, który z niewiadomych powodów jechał pod prąd. Jedyną osobą, która przeżyła, jest 7-letnie dziecko, które również podróżowało toyotą. Chłopiec walczy o życie w szpitalu.

Policja nie podała oficjalnie personaliów ofiar, ale w czwartek wieczorem media przekazały, że toyotą jechał 42-letni Polak oraz jego partnerka i dzieci.

7-latek, który przeżył, został zabrany śmigłowcem do szpitala w Newcastle.

Autostrada M6 w okolicach wypadku była zamknięta przez kilka godzin. Świadkowie zdarzenia, których cytuje portal BBC, donoszą, że wypadkowi towarzyszyły kłęby dymu.

Lokalna policja apeluje o zgłaszanie się osób, które mogą mieć jakiekolwiek informacje w tej sprawie.