Symboliczny koniec dwuletniej izolacji Władimira Putina. Dwa lata temu był ignorowany w Australii, teraz na szczycie G20 w Chinach przeprowadził już rozmowy w cztery oczy z prezydentami Chin, Turcji, Francji i Egiptu oraz premierem Wielkiej Brytanii i kanclerz Niemiec.
Moskwa liczy na porozumienie w sprawie działań w Syrii i na to, że stanie się równoprawnym geopolitycznym graczem na Bliskim Wschodzie i de facto reprezentantem syryjskiego dyktatora Assada. Putin i Obama już zresztą kilka razy krótko rozmawiali podczas obrad szczytu. Jednak wciąż nie jest pewne, że porozumienie zostanie osiągnięte.
Moskwa i Waszyngton, które oddzielnie przeprowadzają naloty na dżihadystów w Syrii, nie są zgodne co do dalszego losu syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada. Rosja jest zdecydowanie przeciwna jego odejściu, a syryjskie siły rządowe, przy wydatnym wsparciu militarnym Moskwy, kontynuują ataki na rebeliantów.
Według USA rosyjskie siły atakują w Syrii głównie umiarkowane, wspierane przez Waszyngton ugrupowania opozycyjne. Rosja twierdzi, że trudno jest ustalić, które grupy są umiarkowane, a które to ekstremiści.
Rozmowy w sprawie rozejmu między syryjskimi siłami rządowymi a umiarkowaną zbrojną opozycją załamały się w niedzielę - pisze AP. Jak podało źródło w Departamencie Stanu, Rosja wycofała się z ustaleń, na które według amerykańskich negocjatorów już wyraziła zgodę.
Władze USA podkreślają, że zależy im na ogłoszeniu całościowego rozejmu w Syrii, a nie kolejnego "wstrzymania walk", które do tej pory były ograniczone czasowo i obowiązywały tylko w wybranych miastach.
Putin też wysyła liderom zachodniej Europy jasny sygnał o chęci poprawienia stosunków, nawet z Wielką Brytanią, której premier nie od razu podała rękę Putinowi. Po prostu rosyjska gospodarka w zastoju bardzo potrzebuje taniego zachodniego kredytu.
(j.)