Dziewięć osób zginęło w poniedziałek w wyniku rozpędzenia przez sudańskie siły bezpieczeństwa protestu okupacyjnego w stolicy Sudanu, Chartumie - podały źródła medyczne i opozycyjne. To najkrwawsze zajścia od obalenia w kwietniu prezydenta Omara el-Baszira.
Źródła opozycyjne, na które powołuje się agencja AFP, zastrzegły, że bilans ofiar może wzrosnąć.
Arabskie telewizje Al-Hadath i Al-Dżazira pokazywały w swoich materiałach chaotyczne sceny z ludźmi uciekającymi ulicami, gdy w tle słychać było strzały. Niektórzy ludzie podbiegali do osób, które zostały trafione, żeby udzielić im pomocy - podaje agencja Reutera.
Główna grupa protestacyjna oskarżyła rządzącą Tymczasową Radę Wojskową o rozbicie obozu przed siedzibą ministerstwa obrony, nazywając poniedziałkową akcję sił bezpieczeństwa "masakrą". Rada tłumaczyła, że celem sił bezpieczeństwa byli znajdujący się na sąsiednim terenie przestępcy.
W odpowiedzi na akcję sił bezpieczeństwa opozycja wstrzymała wszelkie kontakty i negocjacje z Tymczasową Radą Wojskową.