Siedem osób zginęło w strzelaninie, do której doszło na Florydzie. Nieznany sprawca otworzył ogień w jednym z domów wielorodzinnych - informuje nasz amerykański korespondent Paweł Żuchowski. Napastnik zginął na miejscu.
Funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie w tej sprawie około godz. 18:30. Gdy przyjechali na miejsce, znaleźli ciała dwóch osób, które miały rany postrzałowe. Usłyszeli też w okolicy kolejne strzały.
Mężczyzna zabarykadował się w mieszkaniu w Hialeah na przedmieściach Miami. Został zastrzelony przez interweniujących policjantów. Jak poinformował rzecznik lokalnej policji sierżant Eddie Rodriguez, wcześniej wziął dwóch zakładników. Jego ofiary to trzech mężczyzn i trzy kobiety.
Na razie nie ujawniono motywu ani tożsamości napastnika.