Na granicy koreańskiej znów padły strzały. Północnokoreańscy żołnierze po raz trzeci w tym miesiącu przekroczyli granicę. Dopiero ostrzegawcza salwa ze strony wojsk Południa zmusiła ich do odwrotu.

Północnokoreańscy żołnierze służący w strefie zdemilitaryzowanej (DMZ) oddzielającej dwie Koree na krótko przekroczyli w czwartek ok. 11 czasu lokalnego (4 w Polsce) granicę z Południem, a następnie po strzałach ostrzegawczych ze strony wojska Korei Południowej wrócili na swoją stronę — poinformowało w piątek Dowództwo Połączonych Szefów Sztabów (JCS).

Do podobnego przekroczenia wojskowej linii demarkacyjnej (DML) w centralnej sekcji strefy DMZ doszło 9 i 18 czerwca.

JCS każdorazowo zaznacza, że traktuje te incydenty jako "niecelowe przekroczenie" granicy, ponieważ północnokoreańscy żołnierze wycofują się natychmiast po komunikatach i strzałach ostrzegawczych.

Agencja Yonhap zwraca uwagę, że miejsca, w których żołnierze wchodzą na obszar Południa, są gęsto porośnięte roślinnością, gdzie znaczniki graniczne są często słabo widoczne. Obecność żołnierzy wynika z prowadzonych od kwietnia na obszarach frontowych prac, polegających na karczowaniu terenu, podkładaniu min oraz wznoszeniu murów, które mają być barierami przeciwczołgowymi oraz mają na celu zaostrzenie kontroli granicznej.

Stosunki między Koreami obecnie oceniane są jako najgorsze od dziesięcioleci. Korea Północna i Południowa formalnie od ponad 70 lat pozostają w stanie wojny, gdyż konflikt zbrojny z lat 1950-1953 zakończył się podpisaniem rozejmu, a nie traktatu pokojowego.

Pod koniec grudnia ubiegłego roku Kim Dzong Un nakazał przyspieszenie przygotowań do "wojny, która może rozpocząć się w każdej chwili". Na początku czerwca rząd w Seulu zawiesił międzykoreańskie porozumienie wojskowe z 2018 r., które miało złagodzić napięcia militarne, w reakcji na ciągłe prowokacje Pjongjangu.

Władze w Seulu wyraziły w ostatnich dniach zaniepokojenie w związku zacieśnieniem współpracy militarnej Pjongjangu z Moskwą. W środę dyktatorzy Kim Dzong Una i Władimira Putina podpisali umowę, zgodnie z którą obie strony mają udzielić sobie nawzajem wsparcia w przypadku agresji z zewnątrz.