Lankijski polityk, skazany na karę śmierci za zastrzelenie aktywisty, został zaprzysiężony na posła - informują media. To pierwszy taki przypadek w historii.
45-letni Premalal Jayasekara w 2015 roku otworzył ogień podczas wiecu wyborczego opozycyjnej partii. Zginęła jedna osoba. Za tę zbrodnię w sierpniu 2020 roku został skazany na karę śmierci.
Wyrok został jednak wydany po 5 sierpnia, kiedy to ogłoszono listy kandydatów startujących w wyborach. Jayasekara mógł więc wziąć w nich udział i tym samym zdobył mandat z ramienia partii rządzącej - Frontu Ludowego Sri Lanki.
Podczas pierwszego posiedzenia nowego parlamentu władze więzienia, w którym przebywał polityk, nie pozwoliły mu wziąć udziału w obradach. Jayasekara zwrócił się do sądu apelacyjnego. Ten zezwolił mu na obecność na kolejnym posiedzeniu.
Polityk został odeskortowany przez policję do parlamentu, gdzie został zaprzysiężony na posła. Ceremonii towarzyszyły protesty opozycji, której przedstawiciele na znak sprzeciwu mieli na sobie czarne chusty. Po obradach Jayasekara ponownie wrócił do więzienia.
"The Guardian" zauważa, że choć kara śmierci na Sri Lance jest dozwolona, to od 1976 roku nikt nie został poddany tam egzekucji.