Po przejściu niszczącego huraganu Sandy przestępczość w Nowym Jorku spadła o ponad 30 procent. Tak wynika z danych policji. Żywioł, który przetoczył się przez Wschodnie Wybrzeże USA, zabił co najmniej 106 osób. Ponad milion domów i firm pozostaje nadal bez prądu.
Liczba morderstw w okresie, kiedy żywioł zaatakował Wschodnie Wybrzeże, spadła o 86 proc., gwałtów o 44 proc., rozbojów o 30 proc., napadów o 31 proc. a kradzieży samochodów o 24 proc. - oświadczył rzecznik policji nowojorskiej Paul Browne. Dodał jednak, że w tym samym czasie liczba włamań wzrosła o 3 proc.
Tysiące policjantów nadal patroluje zniszczone przez huragan dzielnice, aby zapewnić bezpieczeństwo osobom, które zdecydowały się na powrót do swoich domów. Wczoraj zwiększono policyjną ochronę stacji benzynowych, do których ustawiają wielokilometrowe kolejki samochodów. Według danych federalnych, ok. 38 proc. stacji w rejonie Nowego Jorku jest zamkniętych z powodu braku paliwa. W piątek policja aresztowała 10 osób, które wdały się w bójki usiłując "dopchać się" do dystrybutora poza kolejnością.
Wczoraj ponad milion domów i firm pozostawało nadal bez prądu. Sytuację pogarsza zła pogoda. Temperatura na północnym wschodzie USA spadła wczoraj do ok. 3 st. Celsjusza, a w nadchodzącym tygodniu meteorolodzy spodziewają się przymrozków. Najgorzej jest w Staten Island. Mieszkańcy usiłują ogrzewać swoje domy drewnem, a nawet meblami.
Burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg zaapelował aby osoby nie mające prądu ani ogrzewania, zwłaszcza rodziny z dziećmi i ludzie w podeszłym wieku, udawały się do tymczasowych schronów, gdzie będą mogły się ogrzać i otrzymać żywność.
Amerykańskie władze poinformowały, że wzrósł tragiczny bilans huraganu. Żywioł zabił co najmniej 106 osób. Ofiar może być jednak więcej, bo wciąż trwają poszukiwania zaginionych. Kataklizm dotknął aż 15 amerykańskich stanów, ale najbardziej ucierpiały Nowy Jork i New Jersey. W New Jersey fale powodziowe zalały dziesiątki miasteczek i zniszczyły nadbrzeża w popularnych kurortach nadmorskich. W Nowym Jorku nie pracowała giełda papierów wartościowych na Wall Street, zamknięte były też lotniska, które w normalnych warunkach obsługują około 300 tysięcy pasażerów dziennie.