Słowackie media alarmują o śniegowej klęsce na południowym wschodzie kraju. W Bułgarii, po śniegach przyszła odwilż. Do pomocy w zalanych miastach ruszyło wojsko.
W Słowacji silny wiatr i opady śniegu utworzyły na drogach zaspy sięgające trzech metrów. Strażacy musieli uwalniać kierowców, którzy utknęli w autach. Wiele dróg i tras kolejowych jest nieprzejezdnych. Najgorsza sytuacja jest w okolicach Trebiszova i Michalovicna na wschód od Koszyc. Tam ogłoszono stan klęski żywiołowej. Kilka miejscowości odciętych jest od świata. Wiele dróg jest nieprzejezdnych. Drogowcy do walki ze śniegiem posłali cały sprzęt, jakim dysponowali, w tym także najcięższe pługi wirnikowe i spychacze. Z pomocą pośpieszyły służby z sąsiednich regionów.
W Bułgarii stan klęski żywiołowej ogłoszono w trzech obwodach. Po obfitych opadach śniegu, temperatura wzrosła powyżej zera. Z brzegów występują rzeki, przelewają się zbiorniki retencyjne. Woda zalała 90 proc. domów we wsi Biser w obwodzie Chaskowo, bo nad ranem pękła tam ściana zbiornika retencyjnego. Żywioł porwał samochody i zwierzęta domowe. Poziom wody sięga miejscami pięciu metrów. Na pomoc mieszkańcom wezwano śmigłowce wojskowe. Nie wiadomo, czy są ofiary wśród 600 mieszkańców.
Alarm powodziowy ogłoszono w gminach Złatograd i Nedelino, również zagrożonych przez przelewający się zbiornik retencyjny. Obie miejscowości przygotowują się do ewakuacji.
Bułgarscy meteorolodzy przestrzegają przed powrotem mrozów - już jutro temperatury mają spaść do minus 15-20 stopni Celsjusza. Media alarmują, że w niektórych dużych miastach m.in. w Sofii, Płowdiwie i Kyrdżali, brakuje drewna na opał.
Od niedzieli zamknięte są wszystkie przejścia graniczne między Bułgarią i Rumunią: nie pływają promy, zamknięty jest most na Dunaju i nie działają dwa przejścia lądowe.