W Dżeninie na Zachodnim Brzegu od poniedziałku toczą się zacięte walki. O tym, jak dramatyczna jest tam sytuacja, w rozmowie z PAP opowiada dyrektorka polskiego oddziału Lekarzy bez Granic Draginja Nadażdin. "Pracownicy naszej organizacji potwierdzili, że zdarzają się sytuacje, kiedy karetki pogotowia są taranowane przez uzbrojone pojazdy izraelskiej armii" - mówi.

W walkach od poniedziałku zginęło już co najmniej 13 Palestyńczyków, a ok. 100 zostało rannych. Istnieją obawy, że w najbliższych dniach bilans ofiar wzrośnie, gdyż - jak wyjaśnili przedstawiciele izraelskich władz - operacja, której celem jest "zakończenie roli Dżeninu jako miasta azylu terroru", będzie trwała tak długo, jak będzie to konieczne.

Izraelskie wojsko zaatakowało w poniedziałek ok. 20 celów w Dżeninie i znajdującym się tam obozie dla uchodźców. Na miejscu znajduję się pracownicy organizacji Lekarze bez Granic.

Ponad 90 osób zostało rannych i mamy trudności z dotarciem do tych ludzi, gdyż buldożery należące do izraelskiego wojska niszczą drogi dojazdowe do obozu, co sprawia, że karetki pogotowia nie mogą dotrzeć do pacjentów oraz blokowany jest dostęp do obozu - powiedziała PAP Draginja Nadażdin, dyrektorka polskiego oddziału Lekarzy bez Granic.

W pierwszych godzinach akcji izraelskiego wojska przyjęto 55 pacjentów, w tym kilku z ranami postrzałowymi głowy - dodała.

Taranowane karetki pogotowia

Nadażdin, która jest w kontakcie z Jovaną Arsenijevic, koordynatorką Lekarzy bez Granic w Dżeninie, przekazała, że pracownicy organizacji potwierdzili sytuacje, kiedy karetki pogotowia są taranowane przez uzbrojone pojazdy izraelskiej armii oraz rutynowo odmawia się personelowi medycznemu wejścia do obozu.

Ataki stają się coraz bardziej intensywne. Dochodzi do nalotów śmigłowców bojowych i dronów w bardzo gęsto zaludnionym terenie, co sprawia, że giną cywile, do rannych nie można dotrzeć, a zarówno szpitale, jak i infrastruktura medyczna stają się celem - powiedziała Nadażdin.

Lekarze bez Granic w Dżeninie mają jak na razie wystarczające środki, aby opiekować się rannymi, ale Nadażdin powiedziała, że niszczenie infrastruktury i ataki gazem łzawiącym na szpital w mieście podsyciły obawy o zaopatrzenie w niezbędną infrastrukturę medyczną w nadchodzących dniach.

Izraelczycy zaatakowali szpital

Arsenijevic przekazała, że we wtorek po południu po raz kolejny został zaatakowany szpital, w którym pracują przedstawiciele organizacji w Dżeninie.

Siły izraelskie kilkakrotnie wystrzeliły gaz łzawiący wewnątrz szpitala, przez co izba przyjęć nie nadaje się teraz do użytku, jest całkowicie wypełniona dymem, podobnie jak reszta szpitala. Ludzie, którzy potrzebują leczenia, nie mogą być leczeni na ostrym dyżurze. Musimy leczyć rannych w głównym holu na piętrze. Nasze zespoły leczyły 125 pacjentów od początku tego nalotu - powiedziała Arsenijevic.

Palestyński Czerwony Półksiężyc poinformował w poniedziałek wieczorem, że ewakuował około 3000 osób z gęsto zaludnionego obozu, w którym około 14 tys. osób mieszka na powierzchni mniejszej niż pół kilometra kwadratowego.

Akcja nie była jednorazowa

Premier Izraela Benjamin Netanjahu ogłosił we wtorek, że akcja dobiega końca, ale nie była jednorazowa i - jeżeli zajdzie potrzeba - będzie kontynuowana, by "wykorzenić terroryzm z Dżeninu".

Według palestyńskich doniesień, we wtorek wieczorem operacja wojskowa była kontynuowana. W mieście nadal słychać było strzały i eksplozje. Doszło również do wymiany ognia w pobliżu szpitala, w wyniku której ranne zostały trzy osoby.

Szef izraelskiego rządu powiedział w poniedziałek wieczorem, że działania wojsk izraelskich w Dżeninie doprowadziły do wyeliminowania terrorystów, aresztowania poszukiwanych osób oraz przejęcia dużej ilości broni i zniszczenia produkujących ją laboratoriów.

Odwet za operację izraelskich wojsk w Dżeninie

W odpowiedzi na działania sił izraelskich w Dżeninie, we wtorek po południu w izraelskim Tel Awiwie doszło do ataku terrorystycznego.

Izraelskie media, powołując się na relacje świadków, podały, że napastnik wjechał swoim samochodem w ludzi na chodniku, a następnie wysiadł i zdołał dźgnąć jedną z ofiar w szyję.

Siły bezpieczeństwa przekazały, że w ataku rannych zostało siedem osób. Cztery z nich są w stanie ciężkim.

Rzecznik Hamasu Hazem Qassem pochwalił atak w Tel Awiwie, twierdząc, że "jest to pierwsza odpowiedź na zbrodnie okupanta przeciwko naszemu ludowi w Dżeninie".

Najnowsza odsłona konfliktu izraelsko-palestyńskiego jest oceniana przez ekspertów jako najpoważniejsza od kilkunastu lat.