W Saint-Roch-de-l’Achigan w kanadyjskiej prowincji Quebec doszło wczoraj do wybuchu na stacji dystrybucji propanu. Wcześniej seria silnych eksplozji zniszczyła zakład utylizacyjny w miejscowości St. Catharines w Ontario.
Do wybuchu na stacji dystrybucji propanu w Saint-Roch-de-l’Achigan doszło przed południem czasu miejscowego, następnie gwałtowny pożar objął całą stację i ok. 16 wciąż nie był opanowany. Nie jest znana liczba osób, które znajdowały się w budynku w chwili wybuchu - podawały media. Publiczny nadawca Radio-Canada cytował burmistrza Saint-Roch-de-l’Achigan Sebastiena Marcil, według którego nie można się doliczyć trzech osób.
Trwa ustalanie przyczyn eksplozji, która całkowicie zniszczyła stację. Lokalne władze informowały na konferencji prasowej, że mieszkańcy około 100 domów znajdujących się w promieniu jednego kilometra musieli zostać ewakuowani. Według straży pożarnej nie ma już ryzyka dalszych wybuchów gazu, ale wciąż na miejscu jest wiele butli, są też rozlane substancje łatwopalne. Okoliczne drogi zostały zamknięte. Według TVA Nouvelles na miejscu pracuje ok. 50 strażaków. Policja prowadzi śledztwo w sprawie.
Dziennikarze Radio-Canada informowali, że strażacy używają drona do oceny sytuacji. Gaszenie pożaru dodatkowo komplikuje niemożliwość użycia wody, ponieważ istnieje ryzyko skażenia pobliskiej rzeki.