Kanclerz Niemiec Olaf Scholz i premier Hiszpanii Pedro Sanchez wczoraj przez godzinę nie mogli opuścić budynku administracji rządowej w Maladze w związku z protestem przeciwko planowanej amnestii dla separatystów z Katalonii. Demonstranci weszli na jezdnie i blokowali ruch na głównych ulicach miasta.
Wczoraj wielotysięczne protesty zorganizowano w kilku hiszpańskich miastach. Najwięcej demonstrujących było w Madrycie. W stolicy Hiszpanii w kierunku policjantów rzucano petardami i butelkami. Ranny został dziennikarz telewizji La Sexta.
Skalę społecznego niezadowolenia odczuli w Maladze szefowie rządów Hiszpanii i Niemiec. Scholz i Sanchez spotkali się, aby omówić między innymi kwestie poparcia dla kandydatury Nadii Calvino na prezydenta Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Jak podaje "El Mundo" spotkanie rozpoczęło się około godziny 18:30. Politycy po jego zakończeniu nie mogli jednak opuścić budynku rządowej administracji. Około 500 osób protestujących zablokowało drogi, aby uniemożliwić im wyjazd. Blokada była skuteczna przez około godzinę.
Po 20:30 Scholzowi i Sanchezowi udało się jednak opuścić budynek w konwoju samochodów z przyciemnianymi szybami. Otoczeni kordonem policji protestujący przy wyjeździe krzyczeli do Sancheza, że jest zdrajcą i kłamcą. Pojawiły się też niecenzuralne wyzwiska.
Blokada wpłynęła na plany polityków. Zgodnie z harmonogramem Scholz i Sanchez o 20 mieli być w Palacio de Ferias y Congresos de Malaga, gdzie do dziś trwa kongres grupy S&D czyli europejskich Socjalistów i Demokratów.