Kilku rosyjskich milicjantów w nocy z niedzieli na poniedziałek pobiło Polaka przed przejściem granicznym w Obwodzie Kaliningradzkim – dowiedziało się radio RMF FM. Pobity mężczyzna twierdzi, że został zaatakowany, bo zaprotestował przeciwko wyłudzaniu pieniędzy od podróżnych przez rosyjskich funkcjonariuszy.
Wszystko zaczęło się od wymiany zdań z rosyjskimi milicjantami. Pan Zdzisław zaprotestował przeciwko przetrzymywaniu Polaków na parkingu, tzw. patelni, gdzie rosyjska milicja pobiera bezprawnie opłaty od naszych obywateli. Sprzeciw Polaka zdenerwował funkcjonariuszy i postanowili go uciszyć.
Zaczęli mnie wyzywać, wykręcili mi ręce – do tyłu i do przodu. (…) Zaczęły się wyzwiska - mówi pobity Polak.
Pobity mężczyzna zastanawia się nad złożeniem oficjalnej skargi na milicjantów. Obawia się jednak konsekwencji: Boję się zemsty, bo to jest najbardziej prawdopodobne i wiem, na co ich stać.
Rosyjska milicja twierdzi, że nie wie o żadnym pobiciu. Reporter RMF FM dopytywał pułkownika Wiaczesława Boguckiego z obwodowej milicji o jakiekolwiek zdarzenie z udziałem Polaka na granicy rosyjsko-polskiej. Żadnego – mówiąc po polsku – zamordowania nie było. Pan mówił, że ten człowiek się bał. A ja mówię – nie trzeba się bać zwracać do milicji, tym bardziej mężczyzna nie może się bać. Nikt się do nas nie zgłaszał. Nikt nie kierował nikogo na obdukcję - bagatelizuje sprawę funkcjonariusz.
Bogucki zaznacza, że bez zgłoszenia milicja nie może interweniować i dodaje: U was cała ta sprawa funkcjonuje na poziomie plotek. Tak to widzę. Plotki te sprawdza już polski konsulat w Kaliningradzie.
Wymuszanie pieniędzy od Polaków na granicy z Rosją to codzienność. Trzy lata temu szajka bandytów na oczach rosyjskiej milicji zastraszała podróżnych kijami baseballowymi. Jednego z naszych obywateli ugodzono wtedy nożem w brzuch.