Do 54 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych protestów, które trwają od kilku tygodni w Peru. W czwartek przez Limę, stolicę kraju, przeszedł marsz, w którym wzięło udział - zdaniem policji - około 3,5 tys. osób. Protestujących mogło być jednak nawet dwukrotnie więcej.
W ciągu minionego miesiąca gwałtowne protesty spowodowały wybuch przemocy, jakiej nie widziano w Peru od ponad 20 lat - oceniła agencja Reutera. Co najmniej 54 osoby zginęły w starciach z siłami bezpieczeństwa od początku zamieszek, a kolejne 772, w tym funkcjonariusze sił bezpieczeństwa, zostało rannych - podało peruwiańskie biuro rzecznika praw obywatelskich.