Rosyjska flota składająca się z dwóch załadowanych sprzętem wojskowym kontenerowców Sparta i Sparta II oraz eskortujących je okrętów była widziana na Morzu Śródziemnym. W tych samych miejscach miał pojawić się amerykański okręt podwodny z napędem atomowym. Najprawdopodobniej chodzi o USS Indiana. To nie pierwszy raz, gdy systemy zidentyfikowały w tych okolicach rosyjskie jednostki wywożące broń, m.in. system rakietowy.
Film pokazujący wynurzony amerykański okręt płynący z okolic północnej Sycylii na południe opublikował włoski portal Itamilradar, śledzący ruch samolotów, statków i okrętów na Morzu Śródziemnym. W tym czasie rosyjski konwój znajdował się u południowych brzegów włoskiej wyspy, śledzony przez samolot ATR P-72A należący do włoskich sił powietrznych i przez amerykańskiego Boeinga P-8 Posejdon, który przeznaczony jest do wykrywania i zwalczania okrętów podwodnych i nawodnych.
Dane z portalu MarineTraffic, pokazującego położenie statków w czasie rzeczywistym wykazały, że rosyjskie statki towarowe Sparta i Sparta II kilka dni temu w nocy wpłynęły do Cieśniny Gibraltarskiej. Zarejestrowana została też pozycja tankowca Generał Skobielew.
Chroniące konwój rosyjskie okręty wojenne - fregaty Admirał Grigorowicz i Admirał Gołowko oraz okręty desantowe Iwan Grien i Aleksandr Otrakowski - płynęły z wyłączonymi systemami identyfikacyjnymi (AIS).
Cała ta flotylla, co udokumentowały zdjęcia satelitarne, jeszcze pod koniec stycznia znajdowała się w syryjskim porcie Tartus.
Centrum Oporu ministerstwa obrony Ukrainy poinformowało 4 lutego, że rosyjskie statki rozpoczęły ewakuację broni z syryjskiego portu 27 stycznia, ładując ją na Spartę i Spartę II.
Oba statki załadowane były setkami kontenerów. Rosjanie mieli wywieźć z syryjskiej bazy kilka systemów obrony powietrznej, w tym system rakietowy obrony krótkiego zasięgu TOR oraz przeciwlotniczy Pancyr-S2 uzbrojony w pociski 57E6-E.
Oba systemy były widoczne na nagraniu opublikowanym przez rosyjskie ministerstwo obrony w czerwcu ubiegłego roku na portalu X. Rosjanie mieli tam także systemy S-300 i S-400 oraz przeciwokrętowe pociski rakietowe K300-P Bastion.
Te ostatnie Moskwa prawdopodobnie w grudniu wysłała do Libii - jak donosił wówczas Amerykański Instytut Przedsiębiorczości (AEI).
Według analityków amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną (ISW), sprzęt, o którym teraz mowa, Rosja najpewniej wykorzysta przeciwko Ukrainie. Opuszczenie przez tę rosyjską flotę Morza Śródziemnego dowodzi, że Kreml nie wierzy w pomyślny dla siebie wynik trwających negocjacji z nowymi władzami Syrii.
Baza w Tartusie była bowiem kluczowym elementem rosyjskich wpływów militarnych i politycznych na Bliskim Wschodzie i w Afryce. Obecnie Rosja może chcieć zastąpić Tartus inną bazą. W grę mogą wchodzić libijskie porty w Bengazi, Tobruku lub Al-Bajda. Są one kontrolowane przez wspieranego przez Rosję watażkę Chalifę Haftara.
Sytuacja polityczna w Libii jest jednak bardzo dynamiczna. Obecnie w połączenie podzielonych sił zbrojnych w jedną armię zaangażowały się Stany Zjednoczone. Zastępca dowódcy AFRICOM, generał John Brennan, odwiedził w mijającym tygodniu Trypolis na zachodzie i Bengazi na wschodzie kraju, gdzie spotkał się z Saddamem Haftarem, synem Chalify. Zjednoczenie armii i kraju może znacznie utrudnić Rosji przejmowanie libijskich baz.