W Rosji tylko jedna - jak do tej pory - gazeta doniosła o zaplanowanym ujawnieniu amerykańskich materiałów, poświęconych mordowi polskich oficerów w Katyniu. Rosyjskaja Gazieta sugeruje jednak, że akta, które pojawią się w internecie, nie przyniosą żadnych nowych informacji dotyczących samej zbrodni.
Rosyjskie media milczą. Tylko w jednej gazecie pojawiły się doniesienia o głośnej decyzji Stanów Zjednoczonych, które zamierzają opublikować w internecie dokumenty katyńskie zgromadzone w Archiwach Narodowych.
Jednocześnie nasi sąsiedzi nie wspominają ani słowem o 35 utajnionych tomach własnych, do tej pory nie przekazanych Polsce akt. O tym, że Polska otrzyma od Rosji brakujące materiały, zebrane podczas prowadzonego przez 14 lat śledztwa katyńskiego, mowa była już półtora roku temu. Dokumenty jednak wciąż nie trafiły do naszego kraju, a w Moskwie uważa się sprawę za zamkniętą.
Brakujące akta to 35 utajnionych i objętych tajemnicą służbową tomów. Cały zbiór liczy ich blisko 180. To, czego nie przekazuje Moskwa, to m.in kompromitująca tajna decyzja o umorzeniu śledztwa katyńskiego. Zdaniem agencji Interfax, materiały te nigdy nie ujrzą światła dziennego.
Ostatnia obietnica przekazania ich Polsce padła w czerwcu tego roku. Dyrektor Federalnej Agencji Archiwalnej (Rosarchiw) Andriej Artizow zapewnił wtedy, że Polska otrzyma wszystkie akta rosyjskiego śledztwa w sprawie Katynia z wyjątkiem tych, które zawierają dane "operacyjno-wywiadowcze".
Zdaniem prof. Wojciecha Materskiego - historyka i politologa z Instytutu Studiów Politycznych PAN - w teczkach znajdują się materiały dotyczące nie samego śledztwa katyńskiego, lecz "dochodzenia do konkluzji, że była to zbrodnia pospolita, która uległa przedawnieniu". To są materiały wewnętrzne śledztwa, które muszą być wysoce kompromitujące, ponieważ konkluzja jest taka, że było to przestępstwo urzędnicze - powiedział prof. Materski.
Jeszcze dziś w internecie znajdzie się ok. tysiąc stron dokumentów dotyczących zbrodni katyńskiej, pochodzących z amerykańskich archiwów. Wśród nich będą m.in. akta do tej pory nieopublikowane. Materiały, które zostaną udostępnione, pochodzą m.in. z kartotek Izby Reprezentantów, Departamentu Stanu, CIA, FBI i Sztabu Wojsk Lądowych USA. Wciąż nie wiadomo jednak, czy w zbiorze znajdzie się zaginiony w tajemniczych okolicznościach raport Van Vlieta - świadectwo amerykańskiego jeńca, który został wysłany do Katynia w 1943 roku.
Justyna Satora