Amerykanie wyszli na ulice, by wyrazić swój gniew i żądać sprawiedliwości po szokujących wydarzenia w Minneapolis i tragicznie zakończonej policyjnej interwencji, w wyniku której zmarł 46-letni Afroamerykanin George Floyd. Płoną samochody i budynki w kilku miastach w USA, plądrowane są sklepy. Nerwowo jest też przed Białym Domem.
Jak relacjonuje amerykański korespondent RMF FM Paweł Żuchowski, protestujący przed Białym Domem spalili flagę USA. Doszło też do przepychanek z agentami Secret Service, przewrócono barierki.
W stronę ochrony Białego Domu poleciały butelki.