Sędzia brazylijskiego Sądu Najwyższego kierujący dochodzeniem dotyczącym korumpowania czołowych polityków przez brazylijskiego giganta, koncern budowlany Odebrecht, objął śledztwem prezydenta Michela Temera i dwóch jego bliskich doradców w randze ministrów.
Jak zeznali niektórzy byli dyrektorzy koncernu mającego rozlegle interesy w całej Ameryce Łacińskiej, gdzie w związku ze "zbyt ścisłymi związkami" z koncernem kłopoty ma wielu polityków, prezydent Brazylii oraz jego ministrowie-doradcy Eliseu Padilha i Wellington Moreira Franco otrzymywali w latach 2013-2015 znaczne sumy w zamian za "przysługi" dla koncernu.
Świadkowie twierdzą, że wpłacane kwoty, w zamian za które koncern uzyskiwał wielkie państwowe zamówienia na roboty budowlane, miały być przeznaczane na koszty kampanii wyborczych prawicowo-liberalnej Partii Demokratycznego Ruchu Brazylijskiego (PMDB), której przewodniczył wtedy Temer, ówczesny wiceprezydent Brazylii. Miał on, według świadków, prowadzić bezpośrednio rozmowy z dyrekcją koncernu, czemu obecny szef państwa kategorycznie zaprzecza.
W ubiegłym roku ówczesny prokurator generalny Rodrigo Janot nie zgodził się na objęcie dochodzeniami prezydenta kraju. Powoływał się przy tym na zapis konstytucyjny, według którego urzędujący szef państwa nie może być sądzony za czyny popełnione przed objęciem tego urzędu.
Janota zastąpiła we wrześniu ubiegłego roku prokurator Raquel Dodge, która inaczej interpretuje ów konstytucyjny zapis i objęła obecnego prezydenta prowadzonym dochodzeniem.
Według prokurator Dodge, Michel Temer istotnie nie może zostać skazany, dopóki pełni urząd szefa państwa, ale nie powinien być wyłączany ze śledztwa. Powołała się ona m.in. na to, że prezydent już został objęty innym śledztwem, którym kieruje Sąd Najwyższy Brazylii (ws. nielegalnych przywilejów, jakich udzielono pewnej firmie z sektora żeglugi), a także dochodzeniem w sprawie innej afery łapówkarskiej, w której oskarżona jest dyrekcja znanej na świecie firmy sektora przetworów mięsnych JBS.
Wprawdzie brazylijska Izba Deputowanych nie zgodziła się ze względów konstytucyjnych na wszczęcie procesu przeciwko prezydentowi, ale wszystkie te sprawy mogą znaleźć finał w sądzie po 1 stycznia 2019 roku, kiedy Termer, którego obecnie według sondaży popiera 5 proc. elektoratu, zakończy swój mandat i przekaże urząd zwycięzcy wyborów przewidzianych na październik tego roku.
(az)