Libertariański prezydent Argentyny, Milei, ogłosił nadwyżkę budżetową w wysokości ponad 275 mld pesos, co stanowi 0,2 proc. PKB kraju. To pierwszy raz od 2008 roku, kiedy sektor publiczny odnotował taki wynik. Prezydent nazwał ten fakt "cudem gospodarczym" oraz punktem wyjścia do zakończenia inflacji i budowy nowej ery dobrobytu w Argentynie.

Milei przekonywał, że jego polityka cięć wydatków publicznych przynosi rezultaty. Rozumiem, że sytuacja, w której jesteśmy, jest ciężka, ale ponad połowę drogi już mamy za sobą (...) Tym razem wysiłki będą tego warte - zapewnił  prezydent w wystąpieniu nadanym przez ogólnokrajowe stacje telewizyjne wieczorem czasu miejscowego.

Milei oświadczył, że sektor publiczny odnotował w marcu "nadwyżkę finansową w wysokości ponad 275 mld pesos", czyli 0,2 proc. PKB, po raz pierwszy od 2008 roku. To jedyny punkt wyjścia do zakończenia piekła inflacji - powiedział.

Określił to jako "cud gospodarczy", "osiągnięcie na skalę światową" oraz "kamień węgielny, od którego zbudujemy nową erę dobrobytu w Argentynie". Zaznaczył przy tym, że ścięte wydatki publiczne nie powrócą, a wzrost ma nastąpić za sprawą sektora prywatnego.

Portal Infobae zaznacza, że równowaga budżetowa została osiągnięta dzięki wstrzymaniu części wydatków, takich jak finansowanie robót publicznych czy transfery funduszy do kas prowincji, a także poprzez obniżenie realnych emerytur i wynagrodzeń w sektorze publicznym.

Program, który dał prezydenturę

Od zaprzysiężenia w grudniu 2023 roku Milei wprowadza w życie program radykalnego cięcia wydatków publicznych, określany przez niego mianem "piły łańcuchowej". Ma to pomóc opanować szalejącą inflację i wyciągnąć kraj z głębokiego kryzysu finansowego.

Reformy boleśnie uderzyły w portfele wielu argentyńskich rodzin, a według niektórych szacunków odsetek ubóstwa przekroczył 50 proc. Przez kraj regularnie przetaczają się strajki i protesty, które często prowadzą do przepychanek z policją.

Na wtorek strajk i marsz protestu w Buenos Aires zapowiedziały związki zawodowe pracowników uczelni wyższych. Domagają się one między innymi waloryzacji uczelnianych budżetów w stopniu przystającym do notowanej w kraju ponad 200-procentowej inflacji rocznej.