"Turcja nie da się wciągnąć w konflikt w Syrii, gdzie od ponad dwóch lat trwa antyprezydencka rebelia" - oświadczył turecki premier Recep Tayyip Erdogan. Zrobił to dzień po sobotnim podwójnym zamachu na południu Turcji, przy granicy z Syrią. W mieście Reyhanli zginęło 46 osób, a 140 zostało rannych.
Musimy zachować maksymalnie zimną krew w obliczu prowokacji mających na celu wciągnięcie nas w krwawe trzęsawisko w Syrii - powiedział turecki premier. Zapowiedział, że "ci, którzy atakują Turcję, zostaną wcześniej czy później rozliczeni".
Przebywający z wizytą w Berlinie szef tureckiej dyplomacji Ahmet Davutoglu zarzucił "wspólnocie międzynarodowej milczenie w kwestii syryjskiej", czego konsekwencją był sobotni "barbarzyński zamach". Ostatni zamach pokazuje jak iskra przeradza się w pożar, podczas gdy wspólnota międzynarodowa milczy, a Rada Bezpieczeństwa ONZ jest niezdolna do działania - powiedział szef tureckiego MSZ po spotkaniu z szefem niemieckiej dyplomacji Guido Westerwellem. Podkreślił, że "niemożliwe do przyjęcia jest, aby narody syryjski i turecki płaciły za to cenę".
Davutoglu wezwał do "pilnej inicjatywy dyplomatycznej w celu rozwiązania kryzysu syryjskiego". Zwrócił uwagę, że rośnie ryzyko fermentu rozprzestrzeniającego się na syryjskich sąsiadów. My, podobnie jak Jordania, dajemy schronienie setkom tysięcy Syryjczyków. Rośnie zagrożenia dla bezpieczeństwa krajów sąsiadujących z Syrią - dodał.
Turcja ma prawo podjąć wszelkie kroki i będzie to robiła - zaznaczył turecki minister, apelując do wspólnoty międzynarodowej, aby "przyjęła jasne stanowisko wobec prowokacji reżimu w Damaszku, które wzniecają pożar". Westerwelle zdecydowanie potępił natomiast "barbarzyński akt terroru" w Turcji.
Wcześniej wicepremier Turcji Besir Atalay poinformował o aresztowaniu dziewięciu osób w związku z sobotnim zamachem bombowym. Wszyscy zatrzymani to obywatele Turcji. Szef MSW Muammer Guler powiedział, że ataki zostały przeprowadzone przez ugrupowanie powiązane z syryjskim wywiadem, ale nie wymienił jego nazwy.
Syryjski reżim odrzucił oskarżenia władz w Ankarze. Syria nie popełniła i nigdy nie popełni takiego czynu, ponieważ nie pozwalają nam na to nasze wartości - oświadczył na konferencji prasowej transmitowanej w telewizji minister informacji Omran Ahid ez-Zubi. Zażądał ustąpienia tureckiego premiera, którego określił jako "mordercę i rzeźnika".
W przyszłym tygodniu Erdogan wybiera się z wizytą do Stanów Zjednoczonych, gdzie ma się spotkać z prezydentem Barackiem Obamą. Nawiązał do tego również minister ez-Zubi. Dlaczego do zamachów tych doszło na kilka dni przed spotkaniem Erdogana z Obamą? On (Erdogan), którego kraj jest członkiem NATO, chce podburzyć USA (do interwencji w Syrii), mówiąc, że jego kraj został zaatakowany. Czy chce, aby wysiłki Rosjan i Amerykanów poniosły porażkę? - pytał syryjski minister informacji.
W mijającym tygodniu pojawiła się kolejna szansa rozwiązania konfliktu syryjskiego. Szefowie dyplomacji Rosji i USA Siergiej Ławrow i John Kerry poinformowali, że Waszyngton i Moskwa zwołają międzynarodową konferencję w celu jego zakończenia. Wyrazili nadzieję, że spotkanie odbędzie się jeszcze w maju.
Tymczasem w sobotę anonimowy przedstawiciel rosyjskich władz powiedział, że zwołanie konferencji jeszcze przed końcem maja będzie niemożliwe z uwagi na spory co do tego, kto powinien brać udział w syryjskim procesie pokojowym.
Opozycyjna syryjska koalicja ma się spotkać 23 maja w Stambule, żeby zadecydować, czy wziąć udział w konferencji - poinformowali w niedzielę jej przedstawiciele.
(MRod)