"W małym narodzie wzbudziłeś nadzieję i w ten sposób go zjednoczyłeś" - mówił prymas Czech podczas uroczystości pogrzebowych Vaclava Havla w praskiej katedrze św. Wita. Ceremonia zgromadziła około tysiąca gości.
Prymas Czech arcybiskup Dominik Duka, który wygłosił kazanie, podziękował zmarłemu za wolność przeniesioną Czechom. Jestem wdzięczny za chwile w więzieniu wtedy i za wolność tu i teraz - powiedział. Przypomniał, jak wraz z Havlem w komunistycznym więzieniu grał w szachy oraz jego późniejsze powitanie na Praskim Zamku i w katedrze św. Wita już jako prezydenta.
Mówiłeś, że miłość musi zwyciężyć nad nienawiścią. (...) Prawda i miłość były dążeniem twojego serca - powiedział abp Duka. Zaznaczył, że pomimo historycznych przeciwności, Havel miał odwagę i wiarę patrzeć pozytywnie w przyszłość. Podkreślił też, że były prezydent Czech, choć doznał krzywd od totalitarnych rządów, nie pałał żądzą odwetu.
W twoim wewnętrznym przeświadczeniu jest tajemnica twojego bohaterstwa i wytrwałości. W tym widzę to, co najcenniejsze dla nas uczyniłeś. W tym małym narodzie wzbudziłeś nadzieję i w ten sposób go zjednoczyłeś. (...) Nieprzypadkowe jest to, że w ostatnich dniach życia mówiłeś, że nie musimy się bać przyszłości, ani kryzysu, jeśli będziemy zjednoczeni - podkreślił prymas. Przechodzisz do pamięci narodu jako prezydent-odnowiciel - dodał.
Odszedł polityk, intelektualista i artysta. Odszedł człowiek, którego będziemy wspominali z wdzięcznością, szacunkiem i respektem - mówił podczas mszy pogrzebowej w katedrze św. Wita prezydent Czech Vaclav Klaus. Jak podkreślił, wraz z Vaclavem Havlem odchodzi wiele, ale i wiele, dzięki konsekwencji i jego życiowej postawie, pozostaje (...) Nie odchodzi myśl, iż wolność to wartość, dla której warto ponosić ofiary. O prawdę, jeżeli człowiek jest do niej przekonany, jest sens walczyć, nawet podejmując ryzyko osobiste. Nie odchodzi myśl, że łatwo jest stracić wolność, kiedy nie troszczymy się o nią dostatecznie.
Nie odchodzi myśl, że słowo ma niezmierną wagę - potrafi zabijać i leczyć, potrafi szkodzić i pomóc, potrafi zmieniać świat. (...) Nie odchodzi myśl, iż mniejszościowe poglądy nie są zawsze niesłuszne i że musimy o nich dyskutować - mówił Klaus - Nie odchodzi myśl, że nasza republika to nasze dzieło i będzie taka, jaką my sami ją uczynimy.
Niektórym śmiertelnikom dane jest to, by myśli tego znaczenia i tej wielkości stały się dziełem życia. Vaclav Havel był jednym z tych, którym to było dane. Nie jesteśmy wielkim narodem i wielkich postaci nie mamy zbyt wiele. Pomimo tego często zdarzało się, że ich dzieło i dziedzictwo było deformowane, a jego wartość poddawana w wątpliwość. Wierzę, że Vaclava Havla nic takiego nie czeka, ale to tylko zależy od nas - podkreślił prezydent Czech.
Vaclav Havel cenił wolność nie tylko jako cel sam w sobie, ale jako środek, dzięki któremu zwycięży prawda - mówiła natomiast była amerykańska sekretarz stanu Madeleine Albright. Jako więzień konfrontował swoich współwięźniów z prawdą, bo kolaborację uznawał za wstrętną (...). Jako prezydent dał nowe życie nie tylko tej republice, ale również wielu zakorzenionym tradycjom Amosa Komensky'ego (XVII-wiecznego czeskiego myśliciela protestanckiego) i Tomasza Garrigue Masaryka (prezydenta Czechosłowacji w latach 1920-1935) - podkreślała.
Jak mówiła, w ciągu ostatnich dwudziestu lat Havel był jednym z najbardziej szanowanych ludzi na świecie, a jako obywatel świata przynosił światło do najciemniejszych miejsc i stale nam przypominał, co wzajemnie sobie zawdzięczamy, a równocześnie - zaznaczała Albright - mało kto był bardziej czeski niż Vaclav Havel, a jego dowcip, dobro i głębia jego myśli promieniowały na wszystkich.
Będziemy go pamiętali z jego nieprzejednania, z jego walki (...) Będzie nam go bardzo brakowało, ale nigdy o nim nie zapomnimy - zapewniała.
Albright - urodzona w Pradze w 1937 roku - wygłosiła swoją mowę po czesku.
Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się minutą ciszy, a potem żałobnym biciem dzwonów w całym kraju. W całych Czechach rozległy się syreny, na ulicach zatrzymali się przechodnie i pojazdy. Z sąsiadującego z Praskim Zamkiem Pałacu Arcybiskupów do świątyni przeszła wcześniej procesja złożona z hierarchów kościelnych Czech i Słowacji.
W katedrze zgromadziło się ponad tysiąc osób, wśród nich przedstawiciele władz czeskich - prezydent Vaclav Klaus oraz premier Petr Neczas - a także goście z kraju i zagranicy. Przybyli przywódcy: Francji - Nicolas Sarkozy, Austrii - Heinz Fischer, Słowacji - Ivan Gaszparovicz, Niemiec - Christian Wulff, Węgier - Pal Schmitt, Słowenii - Danilo Tuerk, Gruzji - Micheil Saakaszwili, szefowa amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton wraz z mężem, byłym prezydentem USA Billem Clintonem, była szefowa amerykańskiej dyplomacji, a prywatnie przyjaciółka Havla, Madeleine Albright, szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso i przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.
Polskę reprezentowali marszałek Senatu Bogdan Borusewicz i były prezydent Lech Wałęsa. W imieniu rządu przybył minister kultury Bogdan Zdrojewski. W polskiej delegacji był też były premier Tadeusz Mazowiecki. Nie dotarł natomiast premier Donald Tusk, którego samolot utknął w Armenii z powodu fatalnej pogody. Nie ma także Bronisława Komorowskiego. Udział w uroczystościach okazał się niemożliwy z powodu bólu gardła, którego prezydent nabawił się w Azji.
W ławach katedry zasiedli przyjaciele Havla: artyści, muzycy, dawni opozycjoniści, obrońcy praw człowieka. Na Hradczanach zebrały się także tysiące Czechów.
Po mszy trumna została przewieziona do krematorium na Strasznicach, gdzie rodzina w czasie prywatnej uroczystości chciała pożegnać się ze zmarłym. Pochówek odbędzie się na Cmentarzu Vinohradzkim dopiero po Bożym Narodzeniu.
Koniec oficjalnych uroczystości w praskiej katedrze św. Wita obwieściło 21 salw armatnich. Te mniej oficjalne przeniosły się następnie do praskich pubów. My też jesteśmy patetyczni, ale bardziej prywatnie. I to pójście na piwo za Havla - tym bardziej, że on też kiedyś pracował w piwiarni w czasach socjalizmu - jest jak najbardziej w porządku - mówił wysłannikowi RMF FM Maciejowi Pałahickiemu mieszkaniec Pragi. On nie chciałby, żebyśmy się smucili. Wolałby, żebyśmy wspólnie grali i cieszyli się - dodawał inny.
Wieczorem w pałacu rozrywki Lucerna rozpoczęła się wielka impreza muzyczna poświęcona pamięci zmarłego prezydenta. My bawimy się zgodnie ze słowami Vaclava Havla, że nie ma sensu wspominać tego, co było. On by chciał, żebyśmy organizowali koncerty i występy i nadal uczestniczyli w życiu społecznym - podkreślał Czech, z którym rozmawiał nasz reporter.