Co najmniej 36 osób zginęło w pożarze miasta na hawajskiej wyspie Maui – podały władze. Na ewakuację czekające tysiące osób - w tym Polacy. Zniszczenia są ogromne. Prezydent Joe Biden ogłosił na Hawajach stan klęski żywiołowej.
W pożarze, który w środę wybuchł na należącej do USA hawajskiej wyspie Maui, zginęło co najmniej 36 osób - poinformowały lokalne władze. Tysiące osób - w tym Polacy - zostało zmuszonych do ucieczki.
Ogień strawił kilkaset budynków, w tym pochodzące z XVIII wieku zabytkowe domy w miasteczku Lahaina. Na nagraniach, które pojawią się w internecie widać zrównane z ziemią domy i zwęglone szkielety drzew, także na ulubionej przez turystów Front Street oraz spalone łodzie w porcie - przekazała agencja AP.
Z gruzów Lahainy unosiły się słupy dymu. Wygląda jak strefa wojny, jak zbombardowane miasto - powiedział dziennikarzom pilot helikoptera, z którego zrealizowano nagranie.
Według komunikatu prasowego hrabstwa Maui, niektórzy ludzie, aby uciec przed dymem i ogniem, musieli skakać do oceanu, co zmusiło amerykańską straż przybrzeżną do ich ratowania.
Szpitale są przeciążone liczbą pacjentów poparzonych lub zatrutych dymem - poinformowała agencję wicegubernator stanu Sylvia Luke. Przeładowane są także schroniska, dokąd zbiegli zarówno mieszkańcy, jak i turyści. Ponad 2 tys. osób spędziło noc w centrach ewakuacyjnych, kolejne tysiące schroniły się na lotnisku Kahului. Na przyjęcie ewakuowanych przygotowywano również centrum konferencyjne w Honolulu.
-
Tagi:Hawaje