31 osób zginęło w powodziach, które w ostatnich dniach nawiedziły Belgię - przekazał rząd. Nadal poszukuje się 163 osób. Zakończono akcje ratunkowe.
W sobotę informowano o 27 ofiarach śmiertelnych i 103 poszukiwanych.
Na dotkniętych żywiołem obszarach południowej i wschodniej Belgii policja ma chodzić od domu do domu, by zbadać losy poszukiwanych osób. Władze wskazują, że wśród nich mogą być ranni, którzy zostali przewiezieni do szpitali bez dokumentów tożsamości lub osoby pozbawione kontaktu z bliskimi, gdy nie mogły doładować baterii telefonów.
Poziom wody w rzekach powraca do normalnego stanu. Cofająca się woda odsłania skalę zniszczeń.
Zakończyły się operacje ratunkowe, teraz priorytetem są prace porządkowe oraz oszacowanie szkód materialnych - przekazało rządowe centrum kryzysowe.
W niedzielę wieczorem ponad 37 tys. gospodarstw domowych było wciąż pozbawionych elektryczności, a 3,6 tys. - gazu. Powódź spowodowała utrudnienia w działaniu 45 proc. linii kolejowych w kraju. Na wielu odcinkach trwają intensywne prace remontowe, jednak główne linie pomiędzy Charleroi, Namurem i Liege powinny zostać otwarte w poniedziałek - powiedziała agencji AFP rzeczniczka państwowego przedsiębiorstwa Infrabel, zajmującego się infrastrukturą kolejową, Jessica Nibelle.
Władze apelują o unikanie poruszania się po dotkniętych kataklizmem prowincjach, bo wiele dróg jest jeszcze zalanych albo zniszczonych. W sobotę wzmożony ruch na drogach, w tym generowany przez pragnących z bliska obejrzeć wywołane żywiołem zniszczenia, utrudniał poruszanie się pojazdom służb ratunkowych.
Powodzie dotknęły też zachodnie Niemcy, gdzie zginęło co najmniej 157 osób, a także Luksemburg, Holandię i Szwajcarię.