"Język niemiecki prawie nie zna słów na określenie takich spustoszeń" - powiedziała kanclerz Niemiec Angela Merkel, która odwiedziła szczególnie dotkniętą przez powódź gminę Schuld w Nadrenii-Palatynacie na zachodzie kraju. Kanclerz mówiła o "surrealistycznej, upiornej sytuacji". Zapowiedziała szybką pomoc dla powodzian.
Według słów Angeli Merkel rząd przyjmie program pomocowy już w środę. Jest tu wiele do odbudowania, przez bardzo długi czas, ale na szczęście Niemcy są krajem, który może sobie z tym poradzić finansowo - zadeklarowała.
Rządy federalne i krajowe będą działać razem, aby krok po kroku przywrócić świat do porządku, a Bundeswehra pozostanie w regionie tak długo, jak będzie to potrzebne - zapewniła kanclerz.
Obiecała również prowadzenie polityki, która w perspektywie średnio- i długoterminowej "uwzględni przyrodę i klimat bardziej niż w poprzednich latach".
Razem z Merkel do spustoszonego przez żywioł regionu przyjechała premier Nadrenii-Palatynatu Malu Dreyer. Podkreśliła ona, że jej landowi nieobce są powodzie i w ostatnich latach zainwestowano w nim ponad miliard euro w ochronę przeciwpowodziową.
Byliśmy naprawdę dobrze przygotowani, ale obecna katastrofa ma wymiar, którego nigdy wcześniej w Niemczech nie doświadczyliśmy, a w przypadku technicznej ochrony przeciwpowodziowej dochodzimy do granic możliwości - mówiła Dreyer. Zapewniła, że armia, policja i straż pożarna będą systematycznie poszukiwać osób zaginionych w całym regionie.
Podczas największej od dziesięcioleci powodzi w Niemczech zginęło co najmniej 157 osób. Wiele domów zostało zniszczonych, podobnie jak mosty, drogi i linie kolejowe.