Co najmniej dziewięć osób zginęło w powodzi, która w weekend nawiedziła Stany Zjednoczone. Najbardziej ucierpiał stan Kentucky. Woda zalała tam drogi, dla wielu osób samochody stały się pułapką.
Woda zalała samochody i budynki w Kentucky. Według Krajowej Służby Meteorologicznej (NWS) przewiduje się, że północny odcinek rzeki Kentucky może osiągnąć poziom prawie 4,3 metra powyżej stanu alarmowego.
Osuwiska błotne zablokowały w sobotę i niedzielę drogi w Wirginii. Stan ten, podobnie jak Kentucky, Tennessee i Arkansas, został objęty ostrzeżeniami przed powodzią.
Gubernator Kentucky Andy Beshear powiedział w niedzielę, że setki osób uwięzionych przez powodzie zdołano uratować. Wiele zgonów, w tym matki i jej 7-letniego dziecka, spowodowało utknięcie samochodów w wysokiej wodzie.
Ludzie, trzymajcie się teraz z dala od dróg i pozostańcie przy życiu. Jestem bardzo dumny ze wszystkich mieszkańców Kentucky, którzy reagują, ryzykując życie - mówił Beshear, cytowany przez AP.
Jak dodał, burze pozbawiły prądu około 39 tys. domów. Ostrzegł, że silne wiatry w niektórych obszarach mogą zwiększyć liczbę przerw w dostawie prądu.
Podczas weekendowych burz w części Kentucky i Tennessee spadło ok. 15 cm deszczu. Niektóre rejony Florydy i Georgii objęte zostały ostrzeżenia przed tornadami. W Atlancie, w niedzielę rano, jedna osoba zginęła, gdy "niezwykle duże drzewo" spadło na dom.
Jednocześnie większa część USA zmaga się z kolejną fazą srogiej zimy. Przenikliwe mrozy zagrażają obszarom Północnych Równin z temperaturami do ok. minus 18 stopni Celsjusza w pobliżu granicy z Kanadą. Przy silnych wiatrach w Dakotach i Minnesocie synoptycy prognozowali odczuwalną temperaturę minus 40 stopni do minus 45,6 C.
W częściach Nowej Anglii i północnej części stanu Nowy Jork przewidywane są obfite opady śniegu. W niektórych rejonach porywy wiatru mogą osiągnąć prędkość około 97 km/h i stworzyć "niebezpieczne zamiecie śnieżne" - podała NWS.