Rządzący Afganistanem Talibowie twierdzą, że nadal nie wiedzą, gdzie przebywa Osama bin Laden, którego wydania domagają się Stany Zjednoczone w związku z zamachami na World Trade Center i Pentagon. Tym samym - jak twierdzą Talibowie, nie są w stanie doręczyć bin Ladenowi edyktu ulemów - najwyższych duchownych islamskich, którzy w ubiegłym tygodniu zaapelowali, by bin Laden dobrowolnie opuścił Afganistan.

W kraju trwają intensywne przygotowania do "świętej wojny" ze Stanami Zjednoczonymi. Talibowie twierdzą, że zmobilizowali dodatkowe 300 tysięcy ochotników - najprawdopodobniej skrajnych islamistów z innych państw. Tacy właśnie najemnicy już od kilku lat stanowią trzon oddziałów Talibów walczących z siłami opozycji na północy Afganistanu. Pierwsza święta wojna w Afganistanie została ogłoszona w 1979 roku przeciwko dyktaturze komunistycznego prezydenta Mohammeda Taraki. To właśnie ona doprowadziła w końcu do sowieckiej inwazji na Afganistan i wojny, w której zginęło półtora miliona ludzi. Co przyniesie święta wojna z Ameryką - trudno przewidzieć.

Pax Americana dla Afgańczyków może oznaczać szansę na powrót do normalnego życia. Do tego, że w zdewastowanym kraju ponownie pojawią się rzeczy takie jak znaczki pocztowe, sygnalizacja świetlna na ulicach, telewizja, a wraz z nią mydlane opery, komputery, czy lekarze ginekolodzy. Jednak dla Stanów Zjednoczonych operacja w Afganistanie niesie poza militarnym, również polityczne niebezpieczeństwo. Jeśli w wyniku odwetowych ataków obalony zostanie skrajnie fundamentalistyczny reżim Talibów co zrobić, by powstałej próżni politycznej nie wypełniło kolejne skrajne ugrupowanie. W 1992 roku, stojąc przed podobnym dylematem, komunistyczny prezydent Mohammed Najibullah próbował zaaranżować przejęcie władzy przez byłego króla Zahira Szacha, żyjącego na wygnaniu. Wtedy się jednak nie udało. Miesiąc przed wkroczeniem Talibów do Kabulu Najibullah powiedział w jednym z wywiadów: " Mamy przed sobą wspólne wyzwanie - Afganistan, Stany Zjednoczone i cały świat - walkę z fundamentalizmem. Jeśli fundamentalizm wkroczy do Afganistanu, kraj pogrąży się w wieloletniej wojnie i stanie się centrum przemytu narkotyków i centrum terroryzmu".

foto Archiwum RMF

14:00