​Do 123 wzrosła w poniedziałek liczba ofiar śmiertelnych pożarów lasów w środkowej części Chile, w tym w turystycznym regionie Valparaiso. Żywioł zniszczył tysiące domów a wiele osiedli i dzielnic miast zostało zrównanych z ziemią. Prezydent Gabriel Boric ostrzegł, że kraj "stoi w obliczu olbrzymiej tragedii".

Setki osób uważanych jest za zaginione a władze uprzedzają, że liczba ofiar będzie rosła. Ekipy ratunkowe wciąż odnajdują nowe ciała w zgliszczach domów i w spalonych lasach.

Podsycane przez siły wiatr pożary zagrażają obecnie portowym miastom Vina del Mar i Valparaiso, popularnym wśród turystów krajowych i zagranicznych.

Wiatr był straszny, upał nie do wytrzymania. Nie było ucieczki, ludzie uciekali we wszystkich kierunkach - powiedział dziennikarzom Pedro Quezada, mieszkaniec okolic Valparaiso stojąc przed zgliszczami jego domu.

Akcję gaszenia pożarów utrudnia, poza wiatrem, także trudny górski teren, w którym akcja gaśnicza możliwa jest praktycznie tylko z powietrza.
W najbardziej zniszczonych rejonach władze ogłosiły godzinę policyjną i skierowały wojsko do wsparcia strażaków.