W piątek po południu w pobliżu wybrzeży Jemenu zaatakowany został kolejny statek handlowy - poinformowała Brytyjska Agencja ds. Operacji Handlu Morskiego (UKMTO). Jak się później okazało, przez pomyłkę ostrzelany został tankowiec przewożący rosyjską ropę.
UKMTO przekazała, że w Zatoce Adeńskiej, ok. 90 mil morskich na południowy wschód od Adenu, odpalony został pocisk w kierunku niezidentyfikowanego jeszcze wówczas statku handlowego. Pocisk spadł w odległości ok. 400-500 metrów od jednostki i w związku z incydentem nikt nie odniósł obrażeń.
Sugeruje to jednak, że jemeńscy rebelianci Huti nie zamierzają wstrzymywać ataków na statki handlowe, mimo przeprowadzonego w nocy z czwartku na piątek amerykańsko-brytyjskiego nalotu na ich pozycje.
Godzinę później brytyjska firma Ambrey, zajmująca się bezpieczeństwem morskim, podała, że ostrzelanym statkiem był płynący pod banderą Panamy tankowiec, który przewozi rosyjską ropę. Jak poinformowała firma, rebelianci Huti namierzyli go omyłkowo na podstawie nieaktualnych informacji, łączących go z Wielką Brytanią.
Według Ambrey, był to już to drugi przypadek omyłkowego ostrzelania przez Huti tankowca przewożącego rosyjską ropę.
W nocy z czwartku na piątek wojska amerykańskie i brytyjskie, przy niebojowym wsparciu ze strony Australii, Bahrajnu, Kanady i Holandii, przeprowadziły naloty na szereg obiektów wojskowych wykorzystywanych przez wspieranych przez Iran rebeliantów Huti w Jemenie. Rząd brytyjski określił te naloty jako akt "samoobrony", podkreślając, że przeprowadzane przez Huti ataki na statki handlowe na Morzu Czerwonym są "niedopuszczalne".
Szef brytyjskiej dyplomacji David Cameron, zapytany w rozmowie z amerykańską stacją NBC, czy istnieje ryzyko, że Wielka Brytania może zostać zmuszona do przeprowadzenia kolejnych ataków, odparł: "Zrobimy to, co konieczne, aby chronić nasze statki, aby chronić swobodę żeglugi na ważnych szlakach morskich".
Po czym dodał: "Ale musimy powiedzieć jasno, że to, co robiliśmy - ostrzeganie - nie działało. Liczba ataków rosła, ich dotkliwość rosła. Ta eskalacja została spowodowana przez Huti. Ta akcja jest odpowiedzią na to, ma wysłać bardzo jasny komunikat, że jeśli działasz w ten sposób, to będą nie tylko ostrzeżenia, ale i konsekwencje".
Wcześniej rzecznik premiera Rishiego Sunaka powiedział, że obecnie "nie ma planów" dalszych uderzeń na pozycje Huti w celu przywrócenia bezpieczeństwa szlaków żeglugowych, ale Wielka Brytania "monitoruje swoje bezpieczeństwo".
Natomiast Sunak podczas wizyty w Kijowie powiedział, że celem operacji było wysłanie Huti silnego sygnału, że tego typu ataki, jak przeprowadzali w ostatnim czasie, nie będą tolerowane.
W ciągu ostatniego miesiąca zaobserwowaliśmy znaczny wzrost liczby ataków Huti na żeglugę handlową na Morzu Czerwonym. Naraża to życie niewinnych ludzi, zakłóca globalną gospodarkę, a także destabilizuje region. W tym czasie byliśmy również świadkami największego ataku na okręt brytyjskiej marynarki wojennej, jaki widzieliśmy od dziesięcioleci. Teraz jest jasne, że tego typu postępowanie nie może być kontynuowane - oświadczył szef brytyjskiego rządu.