Po rosyjsko-białoruskiej wojnie o ropę, która uderzyła także w Polskę, sytuacja wróciła do normy. Krajowi odbiorcy zaczęli właśnie otrzymywać ropę z Rosji. Okazuje się, że przez te kilkadziesiąt godzin blokady polskie rafinerie nie poniosły strat.
Normalnie przetwarzały surowiec, ropa trafiała do nich w takich samych ilościach jak zwykle. Tomasz Zakrzewski z Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych poinformował, że ciśnienie w ropociągu Przyjaźń na białoruskiej granicy do normy wróciło już w nocy: PERN po uruchomieniu swojego systemu rurociągów przystąpił do realizacji harmonogramu tłoczeń ropy naftowej dla swoich klientów.
Zakrzewski powiedział, że odbiory także wcześniej otrzymywali ropę bez zakłóceń, ponieważ była ona tłoczona z magazynów. Teraz będą otrzymywać bieżące dostawy. To jedyny uszczerbek, do tego niewielki, który szybko uda się uzupełnić. Objętość polskich magazynów to 2 miliony 800 tysięcy ton ropy. Z rezerw wykorzystano mniej niż 100 tysięcy ton.
Rosyjska ropa płynie już południową odnogą rurociągu "Przyjaźń". Węgry, Słowacja i Czechy potwierdziły rano, że wznowione zostały dostawy surowca. Od wczorajszego wieczora rosyjska ropa płynie też do Polski i Niemiec. Moskwa odkręciła kurek po tym, jak Białoruś wycofała się z nałożonego od nowego roku cła na przesył rosyjskiej ropy przez białoruskie terytorium.
Białoruski premier Siergiej Sidorski będzie dziś rozmawiał w Moskwie z rosyjskim premierem Michaiłem Fradkowem. Spodziewa się, że Rosja zniesie restrykcje handlowe nałożone na Białoruś.