Meksykański prokurator ze stanu Chiapas poinformował, że podróżnicy Polak Krzysztof Chmielewski i Niemiec Holger Franz Hagenbusch, których ciała odnaleziono na przełomie kwietnia i maja, zostali zamordowani.
Prokurator Luis Alberto Sanchez powiedział mediom, że wszystko wskazuje na umyślne zabójstwo. Podróżnicy prawdopodobnie zostali napadnięci. Śledczy prowadzą w tej sprawie dochodzenie.
26 kwietnia ciało polskiego podróżnika Krzysztofa Chmielewskiego zostało znalezione w wąwozie, nieopodal San Cristobal de las Casas. Ponad tydzień później - 4 maja - w tym rejonie znaleziono także zwłoki niemieckiego turysty Holgera Franza Hagenbuscha. Obaj mężczyźni mieli podróżować razem.
W czaszce Hagensbuscha znajdują się dwa otwory, które mogły powstać od strzału z pistoletu. Będziemy to sprawdzać - mówił prokurator Sanchez. To jest morderstwo, które musimy zbadać, tak jak sprawdzaliśmy wszystkie inne zabójstwa - dodał.
Jak informował "Super Express", przyjaciele i krewni Chmielewskiego wskazywali na różne niejasne działania meksykańskich służb. Śledczy bardzo szybko uznali, że był to wypadek, choć - jak utrzymują bliscy podróżnika - mężczyzna miał stopę. Nie było też głowy - znaleziono jedynie odłamki czaszki. Ciało zostało też pochowane zaledwie dwa dni po odnalezieniu.
Swoje własne śledztwo w tej sprawie rozpoczął meksykański dziennikarz Juanjo Bringuez. Przy zwłokach nie było żadnych dokumentów ani pieniędzy. Rower także gdzieś zniknął. Pojawił się za to świadek, który widział trzech mężczyzn przenoszących zwłoki. Poza tym przy upadku z takiej wysokości wnętrzności byłyby porozrywane, a z sekcji zwłok wynika, że były w nienaruszonym stanie - mówił w rozmowie z "Super Expressem".
Dzięki dziennikarskiemu śledztwu, odsunięto od sprawy prokuratora Arturo Lievano, który uważał, że doszło do wypadku, a nie do morderstwa.
O sprawie informował także portal gazeta.pl.
(az)