Ratownicy słowackiej Horskiej Zachrannej Służby do rana zawiesili poszukiwania trójki Polaków, którzy zaginęli w rejonie Gerlacha. W Tatrach panują bardzo trudne warunki. Góry są oblodzone.
Polacy wybrali się na Gerlach w piątek, jednak nie wrócili. Od godzin popołudniowych nie ma z nimi żadnego kontaktu - telefony nie odpowiadają, mimo że jest w nich sygnał - informuje portal tatromaniak.pl. Jeszcze przed północą centralę Horskiej Zachrannej Służby (słowacki odpowiednik GOPR) zawiadomił telefonicznie znajomy taterników, zaniepokojony brakiem kontaktu z nimi.
Dziś poszukiwania prowadzono między innymi z pokładu śmigłowca. Po południu je przerwano.
Gerlach wznosi się na 2655 m n.p.m. i jest najwyższym szczytem w Tatrach oraz w całych Karpatach. Leży w całości po słowackiej stronie Tatr. Szczyt dostępny jest jedynie dla taterników. Turyści niemający uprawnień taternickich nie mogą samodzielnie go zdobywać.
Najczęściej uczęszczane wejście na Gerlach jest poprowadzone z Doliny Wielickiej. Szczyt można także zdobyć z Doliny Batyżowieckiej.
W Tatrach panują bardzo trudne warunki turystyczne. Po kilkudniowej odwilży w góry powrócił mróz, a szlaki zostały skute lodem. Do poruszania się w takich warunkach konieczny jest odpowiedni sprzęt turystyczny i umiejętności posługiwania się nim.
Tylko w piątek ratownicy TOPR udzielali pomocy 11 osobom, w tym sześciokrotnie w akcjach użyto śmigłowiec.
"Główną przyczyną wypadków były pośliźnięcia na wskutek braku odpowiedniego, zimowego sprzętu turystycznego, braku umiejętności i odpowiedniego przygotowania. Pośliźnięcia w konsekwencji kończyły się niejednokrotnie upadkami z wysokości i groźnymi obrażeniami" - przekazał ratownik dyżurny TOPR.
Planując wyprawy w wyższe partie gór, konieczne jest wyposażenie się w raki, czekan, kask oraz lawinowe ABC, czyli detektor, sondę i łopatkę. Do poruszania się po traktach do wysokości schronisk niezbędne mogą okazać się raczki i kijki.