Brytyjska policja potwierdza obecność śladów krwi na przedmiotach, które mogły należeć do małego Bena Needhama. Minęło dokładnie 26 lat od tajemniczego zaginięcia dziecka na greckiej wyspie Kos.

Ślady krwi zdają się potwierdzać teorię, że malec, który w chwili zniknięcia miał dwa latka, mógł zginać w wypadku na pobliskiej budowie. Jego ciała nigdy nie znaleziono. Policja nie wyklucza, że pochowany został przez nieżyjącego już operatora koparki, który wypadek ten prawdopodobnie spowodował.

Zeznania Greka zapoczątkowało brytyjskie dochodzenie w tej sprawie. Greckie śledztwo nie przyniosło żadnych rezultatów.

Do Wielkiej Brytanii sprowadzono i zbadano ponad 60 przedmiotów znalezionych w pobliżu miejsca, gdzie zaginął mały Brytyjczyk. Prace prowadzono między innymi na pobliskim gruzowisku. W czasie prac policji przeszukano prawie 800 ton ziemi. Na żółtym samochodziku, który należał do chłopca, znaleziono organiczne ślady wskazujące na rozkład ludzkiego ciała. Policja nie jest w stanie porównać ich z DNA chłopca, ale jak oświadczył jej rzecznik, wszystko wskakuje na to, że Ben Needham zginął w wypadku na farmie, gdzie w 1991 przebywała jego rodzina.

(j.)