Następca brytyjskiego tronu książę William wrócił dziś do wypełnienia publicznych obowiązków. Opiekował się żoną Catherine, która przeszła operację jamy brzusznej. Z uwagi na zdiagnozowanie choroby nowotworowej u króla Karola, to trudny okres dla Windsorów.
Jak w każdej rodzinie - także w królewskiej - diagnoza choroby nowotworowej wywołuje szok. Po nim przychodzi wspólne podejmowanie decyzji, które pomogą pacjentowi przejść terapię. Trzeba go wspierać. Nigdy nie wiadomo, czym taka diagnoza się skończy i warto być przygotowanym na wszystko.
W tym aspekcie Windsorowie nie różnią się niczym od każdej brytyjskiej rodziny. Z tym że król ma oczywiście zapewnioną najlepszą opiekę medyczną pod słońcem. Wiadomo, że jest dobrej myśli. To bardzo pozytywna postać. Ale ma 75 lat. Z ulgą przyjął wiadomość, że dziś do "pracy" powrócił książę William. Służby pałacowe ustalą zakres królewskich obowiązków, które książe weźmie na swoje barki. Król wciąż podpisuje ustawy i spotyka się z premierem podczas cotygodniowych audiencji. Ale jego dalsze zaangażowanie w sprawy państwa będzie zależeć od jego stanu zdrowia.
Znowuż jak w każdej rodzinie to czas wyjątkowy - ojciec spotyka się z synem, król z księciem, choć ten od ponad dwóch lat nie jest formalnie członkiem rodziny królewskiej. Sam się z niej wypisał na własne życzenie. Ale takie poważne w konsekwencje diagnozy potrafią skruszyć serca i unieważnić wcześniejsze niesnaski.
A Harry - to trzeba przyznać - ma sporo za uszami. Jego wypowiedzi, książka, którą opublikował, wywiady i filmy dokumentalne przedstawiają rodzinę królewską w nie najlepszym świetle. Walcząc o niezależność swojej rodziny, stał się poniekąd czarną owcą Windsorów. Jego relacja z królem na tym ucierpiała, ale panowie spotkali. To była krótka, zaledwie 45 minutowa wizyta, dla nich niezmiernie ważna.
W przypadku książąt to sprawa jest bardziej skomplikowana. Nie ma w planach ich spotkania, mimo że obaj panowie są w Londynie. William to przyszły król, Harry - powiedzmy metaforycznie - upadły anioł. Wiele wody będzie musiało upłynąć w Tamizie, zanim ponownie zobaczymy ich uśmiechniętych i rozmawiających ze sobą. Ich konflikt też jest karmą dla tutejszej prasy bulwarowej. Podobnie zresztą jak choroba króla, która jest powodem nieuzasadnionych i szkodliwych spekulacji.