Czelabińsk liczy straty po wczorajszym uderzeniu meteorytu. Ponad 100 tysięcy metrów kwadratowych zniszczonych okien, 3 tysiące uszkodzonych budynków i 1200 osób rannych - tak, jak donosi korespondent RMF FM Przemysław Marzec, wygląda ich obecny bilans. Jak obliczyła NASA, wybuch miał siłę 300 kiloton, czyli o 20 razy większą niż bomba atomowa zrzucona na Hiroszimę.
W szpitalach pozostaje obecnie 12 dorosłych i troje dzieci. Większość rannych wypisano już do domów. Władze przekonują, że wymieniono już jedną trzecią uszkodzonych falą uderzeniową okien.
W mieście, dzień po rzadko spotykanym zdarzeniu, nie widać natomiast objawów paniki. Okoliczni mieszkańcy nie potrafią jednak zrozumieć tego, co zobaczyli i przed czym nikt ich nie uprzedzał. Wyszłam na balkon zobaczyć co się dzieje i zobaczyłam ślad na niebie. Nagle nastąpił wybuch i rozsypały się szyby w oknach. Miałam szczęście, inni mieli koszmarne rany - mówi w rozmowie z naszym korespondentem jedna z mieszkanek Czelabińska.
To zdarzyło się nagle i niespodziewanie. Odrzuciło mnie na podłogę. Do tej pory nie mogę się opanować - dodaje inny ze świadków. Nagle usłyszałem huk i wstrząs. Pomyślałem, że zerwało nam dach, ale okazał się cały. Rozbiły się za to wszystkie szyby. W budynku nie ma jednego całego okna - relacjonuje dyrektor jednej ze szkół.
Ci, których dotknęła katastrofa, najbardziej narzekają na brak informacji o zagrożeniu i chaotyczną reakcję władz. To było całkowite zaskoczenie. Nie wiedzieliśmy, co robić - opowiadają. Nie było absolutnie żadnej informacji, była informacyjna próżnia i sami musieliśmy decydować. Nie wiedzieliśmy - uciekać z miasta, czy nie - dodają.
Szef Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Władimir Puczkow, który jest w Czelabińsku, przyznaje natomiast, że Rosja jest bezradna wobec takich zjawisk i nie ma żadnej możliwości uprzedzania o pojawiających się w ziemskiej atmosferze meteorytach.
Kilkadziesiąt kilometrów od Czelabińska, nad jeziorem Czebarkul, gdzie miał upaść jeden z fragmentów meteorytu, znaleziono z kolei zaledwie kilka odłamków o średnicy ok. jednego centymetra. Na dno jeziora zeszli płetwonurkowie, którzy szukali pozostałości po meteorycie. Na nic jednak nie natrafili.
Mieszkańcy okolicznych wiosek są natomiast przekonani, że to właśnie spadający obiekt spowodował wyrwę w lodzie o średnicy 8 metrów. Upadło coś do jeziora. Wyglądało jak wybuch. Lód i wodę podrzuciło na wysokość 5 metrów - relacjonują.
W dwóch innych miejscach, gdzie też miały uderzyć w ziemię fragmenty meteorytu, także nic nie znaleziono.
Mieszkańcy miasta zobaczyli wczoraj o poranku płonącą na niebie kulę, która następnie eksplodowała na wysokości około 5 km, zasypując miasto kosmicznym deszczem. Początkowo myśleli, że w powietrzu eksplodował samolot. Zmyliła ich seria głośnych eksplozji.
Odłamki meteorytu spadły m.in. w obwodach czelabińskim, swierdłowskim, tiumeńskim, kurgańskim i orenburskim, a także w Baszkirii i północnym Kazachstanie. Największe jego fragmenty odnotowano jednak właśnie w okolicach Czelabińska, w tym na niezaludnionym obszarze około 80 km od miejscowości Satki.