Trwa walka o uratowanie 12 nastolatków i ich trenera uwięzionych od 10 dni w jaskini Tham Luang Nang Non na północy Tajlandii. Wczoraj - po 9 dniach poszukiwań - udało się odnaleźć chłopców i trenera. Znajdują się na małej, suchej półce skalnej. Na razie nie można jednak wydobyć ich na powierzchnię. Droga powrotna jest bowiem zalana.
Ratownicy podkreślają, że to niezwykle trudna akcja. Aby wydostać się na powierzchnię, chłopcy musieliby bowiem nauczyć się nurkować. To jednak byłaby bardzo ryzykowna operacja. Woda w jaskini jest bowiem zamulona, panują tam ciemności. Dla kogoś, kto nie jest doświadczonym nurkiem, przepłynięcie tej trasy jest niemal niewykonalne.
Drugi scenariusz - na razie bardziej prawdopodobny - zakłada, że chłopcy i ich opiekun pozostaną w jaskini nawet cztery miesiące - do czasu opadnięcia wody. Na razie bowiem próby wypompowywania jej nie przynoszą rezultatu. W tym czasie nastolatkom i trenerowi miałaby być dostarczana żywność i picie. Do chłopców i ich opiekuna ma zostać także wysłany lekarz. Ma on sprawdzić, w jakim są stanie.
Chłopców odnalazło wczoraj dwóch brytyjskich nurków-ratowników. Podkreślali, że są bardzo głodni. Pytali, kiedy będą w stanie opuścić jaskinię. Nurkowie zapewnili ich, że wkrótce nadejdzie pomoc i wrócą po nich. Ok, do zobaczenia jutro - powiedział jeden z nastolatków.
Poszukiwania chłopców trwały 9 dni. Włączyło się w nie ok. tysiąca osób - w tym ratownicy z USA I Wielkiej Brytanii. Najmłodszy z poszukiwanych ma 11 lat. Najstarszy - 16. Ich opiekunem jest 25-letni trener lokalnej drużyny piłki nożnej. Zwiedzali jaskinię, gdy nagle drogę powrotną odcięła im ulewa, która zalała korytarze jaskini.
(mpw)