Na Twitterze przybywa kont szerzących dezinformację na tematy zdrowotne, a ich zasięg stale się zwiększa - poinformował brytyjski dziennik "The Guardian". To pokłosie wprowadzenie przez platformę płatnego systemu weryfikacji i zwolnienia tysięcy moderatorów treści.
Płatna weryfikacja autentyczności użytkownika na Twitterze miała na celu rozwiązanie problemu podszywania się użytkowników serwisu pod urzędników państwowych, instytucje publiczne, celebrytów i innych użytkowników, lecz jej niezamierzonym efektem stało się zwiększenie zasięgu kont forsujących dezinformację w zakresie m.in. szczepionek - napisała gazeta.
Kilka kont antyszczepionkowych z dziesiątkami tysięcy obserwujących zostało pozytywnie zweryfikowanych dzięki wniesieniu opłaty 7,99 dol. i uzyskaniu potwierdzającego weryfikację znaczka "Twitter Blue". Dzięki temu mogą teraz szerzyć nieprawdziwe treści na większą skalę.
Dzieje się tak dlatego, że zweryfikowane konta są postrzegane jako wiarygodne i godne zaufania, a algorytm Twittera daje im wyższą pozycję w wynikach wyszukiwania, odpowiedziach i wśród kont rekomendowanych do obserwowania - zauważyła gazeta.
"Weryfikując dane konto antyszczepionkowe, w pewnym sensie weryfikują wszystkie dezinformacje, które ono rozgłasza. To sprawia, że ludzie myślą, iż jeżeli konto jest zweryfikowane, to musi pisać prawdę" - powiedziała Sarah Belly.
Użytkownicy Twittera już przetestowali nowy mechanizm weryfikacji, podszywając się pod wiodące marki, w niektórych przypadkach powodując ostry spadek cen ich akcji na giełdzie - przypomniał "Guardian". Gazeta podkreśliła też, że propaganda antyszczepionkowa dramatycznie nasiliła się podczas pandemii.