30-letni Irlandczyk przyznał przed sądem, że dzień po brutalnym zamordowaniu przez islamistów żołnierza Lee Rigby'ego w londyńskiej dzielnicy Woolwich groził śmiercią wnukowi Elżbiety II, księciu Harry'emu. Rzecznik Scotland Yardu potwierdził, że 30-latek przebywa w areszcie i oczekuje na wyrok. Za grożenie śmiercią grozi na Wyspach kara do 10 lat więzienia.
Policja nie informowała wcześniej o tej sprawie.
Według doniesień mediów, pochodzący z Irlandii Północnej Mark Townley, który zmienił nazwisko na Ashraf Islam, najprawdopodobniej przeszedł na islam w czasie odsiadywania wyroku w 2011 roku. Dzień po zabójstwie żołnierza w Woolwich został aresztowany, a po dochodzeniu przeprowadzonym przez antyterrorystyczną komórkę policji postawiono mu zarzut grożenia śmiercią księciu Harry'emu.
28-letni Harry, znany w wojsku jako kapitan Wales, dwukrotnie - w 2008 i 2012 roku - służył w Afganistanie. W czasie drugiego pobytu uczestniczył w akcjach bojowych, pilotując helikopter Apache. Twierdził, że odpowiada za śmierć co najmniej jednego talibskiego bojownika.
Tygodnik "Sunday Mirror" doniósł ostatnio, że po zabójstwie Lee Rigby'ego w południowo-wschodnim Londynie policja ostrzegła Harry'ego, by w jeszcze większym zakresie miał na uwadze osobiste bezpieczeństwo. Zarządziła też przegląd procedur bezpieczeństwa w odniesieniu do jego osoby. Według doniesień "Mail on Sunday", Harry otrzymał dodatkową ochronę komandosów SAS.
(edbie)