Nie 23 a 25 lat spędzi w więzieniu morderca dziennikarza śledczego Jana Kuciaka. Tak zdecydował słowacki Sąd Najwyższy. Apelację złożyła prokuratura. Wyrok jest ostateczny.
Miroslav Marczek przyznał się, że w lutym 2018 roku zabił dziennikarza śledczego Jana Kuciaka, jego narzeczoną Martinę Kusznirovą, a w 2016 roku przedsiębiorcę Petera Molnara. To sprawiło, że jego sprawa została wyłączona z pierwotnego aktu oskarżenia przeciwko pięciu osobom, którym zarzucano zlecenie i zrealizowanie zabójstwa dziennikarza.
Prokuratura domagała się dla zabójcy 25 lat więzienia lub dożywocia. W kwietniu sąd w Pezinoku koło Bratysławy, który zajmuje się najpoważniejszymi przestępstwami, skazał go na 23 lata więzienia. Ale Sąd Najwyższy uznał, że to za mało.
Przewodnicząca trzyosobowego składu orzekającego Sądu Najwyższego Alena Sziszkova w uzasadnieniu wyroku napisała, że zastosowana przez sąd pierwszej instancji kara była nieprawidłowa. Stwierdziła, że Marczek mordował z zimną krwią jako wynajęty zabójca. Według ekspertów Marczek jest egocentrykiem i w niewielkim stopniu podporządkowuje się innym, tłumi swoje skłonności do agresji, ale jeżeli to konieczne, to potrafi z niej korzystać.
Z aktu oskarżenia wyłączony był również uznany za pośrednika w sprawie zabójstwa Kuciaka Zoltan Andrusko. W 2019 r. zawarł umowę o winie i karze i został skazany na 15 lat więzienia.
Wspólnik i kierowca Marczeka, Tomasz Szabo dostał 25 lat więzienia, a przedsiębiorca Marian Koczner i jego bliska znajoma Alena Zsuzsova zostali uniewinnieni. Prokurator, który za zlecenie zabójstwa Kuciaka domagał się dla uniewinnionych kary 25 lat więzienia, złożył apelację do Sądu Najwyższego. Termin rozprawy nie został jeszcze wyznaczony.
Zabójstwo dziennikarza, który pisał o aferach gospodarczych i niejasnych interesach - w tym także Kocznera - doprowadziło do antyrządowych demonstracji i w efekcie kryzysu politycznego. Ze stanowiska zrezygnował ówczesny premier Robert Fico, którego partia po klęsce wyborczej w lutym 2020 roku, znalazła się w opozycji.