Nie będzie manifestacji poparcia dla Rosji, którą prawicowe organizacje planowały zorganizować w Serbii w rocznicę rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. O zakazie demonstracji zdecydowało serbskie MSW.

Informację o zakazie przeprowadzenia demonstracji podał Dejan Mirović, profesor Uniwersytetu w Prisztinie i były działacz skrajnie prawicowej Serbskiej Partii Radykalnej. Na nagraniu opublikowanym na Telegramie organizacji Narodowe Patrole, Mirović pokazuje dokument potwierdzający decyzję wydaną przez MSW Serbii.

Wcześniej w tym miesiącu na zgłoszonej przez tę samą osobę - Dejana Mirovicia - manifestacji znaleźli się ludzie zatrzymani następnie jako podejrzani o nawoływanie do siłowej zmiany porządku prawnego Serbii - podano w uzasadnieniu decyzji zabraniającej demonstracji przewidzianej na 24 lutego.

Pomimo zakazu, powiązane z rosyjską najemniczą grupą Wagnera Narodowe Patrole wezwały do zorganizowania tego dnia "modlitewnego powstania" w Cerkwii św. Marka w centrum Belgradu.

Próbowali wtargnąć do siedziby prezydenta

15 lutego w Belgradzie kilkuset demonstrantów - z których część nosiła oznaczenia grupy Wagnera oraz symbol "Z" - protestowało przeciwko polityce władz Serbii względem sąsiedniego Kosowa. Podczas zorganizowanego przez Narodowe Patrole protestu wzywano m.in. do "rosyjskiego rozwiązania kwestii Kosowa".

Jak podawało Radio Wolna Europa, protestujący usunęli barierki ochronne i ruszyli w kierunku prezydenckiego budynku. Wtedy grupa została zatrzymana przez policję. Niektórzy ze zgromadzonych rzucali w budynek jajkami.

MSW Serbii poinformowało następnego dnia o zatrzymaniu trzech osób, w tym lidera Narodowych Patroli, które podejrzewa się o nawoływanie do zmiany porządku prawnego państwa przy użyciu siły oraz - jednego z nich - o posiadanie i produkcję materiałów wybuchowych.

Narodowe Patrole znalazły się na liście podmiotów, przeciwko którym w styczniu bieżącego roku w prokuraturze w Belgradzie przedstawiono zarzuty karne dotyczące rekrutacji serbskich ochotników na wojnę przeciwko Ukrainie. Zarzuty odrzucono po czterech dniach bez wszczęcia postępowania - poinformował wnoszący je adwokat Czedomir Stojković.