Sieć McDonald’s opuszcza Białoruś i ma zastąpić ją rosyjska "Wkusno i toczka". Prezydent Alaksandr Łukaszenka stwierdził, że to bardzo dobrze, że amerykański fast food się wycofuje. "Co my, nie umiemy przekroić bułki na pół i włożył tam kawałka mięsa, ziemniaka i sałaty?" - pytał.
Amerykańska sieć lokali fast food McDonald’s w listopadzie ogłosiła, że wycofuje się z białoruskiego rynku, podobnie jak wcześniej z rosyjskiego. Jego miejsca ma zająć "Wkusno i toczka" (tłum. smacznie i kropka) - marka stworzona w Rosji specjalnie po to, by zastąpić McDonald’s. Menu jest niemal takie samo, tylko z nazw dań wycofano przedrostek "Mc".
Decyzja jest ekonomiczna: pojawiły się poważne problemy z zaopatrzeniem lokali McDonald’s, z menu zaczęły znikać niektóre produkty i strona białoruska uznała, że korzystniej jest "sprzedać się" rosyjskiej sieci.
Ze zmiany bardzo zadowolony jest prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, który mówił o tym podczas spotkania z rolnikami.
Zawsze wam powtarzam: jedźcie władze, nie rzucajcie się na zagraniczne. Wydaje się to szczególnie ważne dzisiaj, biorąc pod uwagę fakt, że niektórzy, zwłaszcza młodzi ludzie, ale też ci w średnim wieku, a może i starsi, zaczęli jęczeć: "och, McDonald’s odchodzi". Myślę: dzięki Bogu, że odchodzi! Ale miejsca pracy, gdzie pracują nasi ludzie, nasi specjaliści, gdzie konsumowane są nasze towary, powinny być zajmowane przez Białorusinów - powiedział.
Łukaszenka zwrócił się następnie do premiera Białorusi Ramana Hałouczenki. My sami musimy zrobić to, co kiedyś robił ten McDonald’s, jeśli ktoś tego potrzebuje - a nawet lepiej. A co, czy nie potrafimy przekroić bułki na pół i w te dwie połówki włożyć kawałek mięsa, ziemniaki i sałatę? Panie, nie wiem, kto to je - powiedział Łukaszenka.
Jak analizują media, spora część produktów w białoruskim McDonald’s była importowana. Na przykład bułki czy kurczaki sprowadzane były z Rosji, z kolei ziemniaki na frytki były importowane z Polski.