W miniony weekend w Malezji – azjatyckim kraju graniczącym z Tajlandią, Singapurem oraz Indonezją – odbyły się wybory parlamentarne. Niektórzy komentatorzy nazywają je najbardziej szalonymi wyborami ostatnich miesięcy. A to dość duże słowa, zważając, że niedawno mieliśmy do czynienia choćby z wyborami prezydenckimi w Brazylii. Przede wszystkim mamy impas – żadna z dwóch głównych sił nie ma większości. A na dodatek mamy do czynienia z "zielonym tsunami" - partią, która zyskała najwięcej głosów jest Malezyjska Partia Islamska, deklarująca, że chce wprowadzenia szariatu w kraju. Gościem Tomasza Weryńskiego w radiu RMF24 był profesor Adam W. Jelonek, dyrektor Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego i były ambasador Polski w Malezji, Brunei i na Filipinach.
Tomasz Weryński, radio RMF24: W miniony weekend w Malezji, azjatyckim kraju graniczącym z Tajlandią, Singapurem oraz Indonezją odbyły się wybory parlamentarne. Niektórzy komentatorzy nazywają je najbardziej szalonymi wyborami ostatnich miesięcy. To dość duże określenie, zważając że niedawno mieliśmy do czynienia choćby z wyborami prezydenckimi w Brazylii. Przede wszystkim mamy impas - żadna z dwóch głównych sił nie ma większości, a na dodatek mamy do czynienia z "zielonym tsunami". Partią, która zyskała najwięcej głosów jest Malezyjska Partia Islamska, która chce wprowadzenia szariatu w kraju. Naszym gościem jest prof. Adam Jelonek dyrektor Instytutu Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego i były ambasador między innymi właśnie w Malezji. Dzień dobry.
Prof. Adam W. Jelonek: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.
Panie profesorze, nie mówimy często w Polsce o Malezji. Bardzo długo, bo od lat 70. były tam rządy koalicji nazywanej Frontem Narodowym. W 2018 roku stracili oni władzę na rzecz koalicji Pakt Nadziei. Potem znowu wrócili do władzy, a po tych wyborach będą zaledwie trzecią największą partią w parlamencie. Pytanie jest takie: skąd to niezadowolenie obywateli tą formacją?
Niezadowolenie w Malezji wynika z różnych przyczyn. Właściwie te ostatnie wydarzenia są związane przede wszystkim z pandemią Covid-19. Rząd malezyjski nie do końca sobie z nią radził. Wprowadzano co chwilę lockdowny, które właściwie zdruzgotały zupełnie gospodarkę. Natomiast te rządy wcześniejsze, czyli rządy do 2018 roku, one tak naprawdę były rządami jednopartyjnymi i one sięgają nawet wcześniej, nie tylko do 70 roku. W gruncie rzeczy Malezja była rządzona przez Front Narodowy, przez Barisan Nasional od momentu odzyskania przez kraj niepodległości w 1957 roku i od tego momentu ten kraj był w gruncie rzeczy przez tę partię dokładnie i dokumentnie rozkradany. Ludziom żyło się całkiem nieźle, natomiast kraj żył ewidentnie na kredyt. Partia rządząca starała się absolutnie marginalizować partie opozycyjne i to była w gruncie rzeczy taka azjatycka, lekko autorytarna demokracja. Natomiast rzeczywiście w 2018 roku doszło do przełomu. Ten przełom był związany z wielką aferą korupcyjną, wielką aferę związaną z praniem pieniędzy i już w 2018 roku doszło do takiego wydarzenia tzw. afery miliarda dolarów, kiedy publicznie ogłoszono, że rząd i ówczesny premier Najib Razak przywłaszczyli sobie na prywatne konta ponad miliard dolarów. Skończyło się aresztowaniem byłego premiera, skazaniem go na 12 lat więzienia, ale od tego momentu scena polityczna w Malezji, która właściwie wydawała się być bardzo ustabilizowana - te rządy Frontu Narodowego uzyskiwały bardzo dobre wyniki w kolejnych wyborach - jest zupełnie w strzępach. Tak naprawdę w ciągu ostatnich pięciu lat można naliczyć aż czterech premierów. No i rzeczywiście, to co wydarzyło się w ostatni weekend, to jest coś, co nie zwiastuje Malezji pełnej stabilizacji.
No właśnie, panie profesorze, jak teraz będzie wyglądała Malezja? Co się zmieni?
To jest pytanie otwarte. Na czele rządu staje przywódca bardzo doświadczony. Ja miałem okazję wielokrotnie poznać Anwara Ibrahima - świetnie wykształcony, świetnie orientuje się w polityce międzynarodowej. Taki typowy gracz polityczny, który politykę ma we krwi.
Może powiedzmy szerzej kto to jest.
Anwar Ibrahim był kiedyś przywódcą takiej marginalnej organizacji o charakterze islamskim. Teraz byśmy powiedzieli, że na poły terrorystycznej, ale w międzyczasie był dwukrotnie wicepremierem. Był wicepremierem jeszcze za czasów tego poprzedniego rządu, czyli partii Frontu Narodowego. Popadł jednak w niełaskę, premier Mahathir bin Mohamad aresztował go pod sfingowanym zarzutami sodomii i malwersacji finansowych. On trafił do więzienia, spędził tam wiele lat. W więzieniu został zresztą pobity. Połamano mu kości. Tak się też w Malezji rozwiązywało niektóre konflikty polityczne. Ale to postać, która jest dla Malezji prawdopodobnie rzeczywiście wielką nadzieją. Anwar Ibrahim już od pewnego czasu miał ochotę zostać premierem. Rzeczywiście w pierwszym rządzie opozycyjnym, który wygrał wybory w 2018 roku Ibrahim uzyskał tekę wicepremiera. W ramach pewnego układu miał zresztą w przyszłości zostać premierem. Ten układ oczywiście nie zadziałał. Teraz Anwar Ibrahim jest przywódcą największej partii, a właściwie koalicji, dlatego że Malezja jest krajem wieloetnicznym. To jest kraj, który pod wieloma względami przypomina Polskę, pod względem stylu życia, sposobu życia, dochodu narodowego, powierzchni i populacji. Ale jedną rzecz ten kraj dzieli od Polski - mianowicie to jest kraj wieloetniczny. 70 proc. mniej więcej to jest ludność malajska, mniej więcej 22 proc. to Chińczycy, około 7 proc. Hindusów. Kraj, w którym bardzo trudno poukładać taką pewną mozaikę etniczną. I Anwar Ibrahim poszedł do tych wyborów na czele partii, która nazywa się Pakatan Harapan, czyli Koalicja Nadziei. Jest formacja wieloetniczna, która w gruncie rzeczy zakłada pewną stabilizację między grupami etnicznymi. Przypomnijmy, że pomiędzy tymi grupami właściwie toczy się nieustanna rywalizacja i walka, która pod koniec lat 60. przyniosła tragiczne wydarzenia, ponieważ doszło do zamieszek i wzajemnych mordów ulicznych. Później już taka sytuacja nie miała miejsca, ale te napięcia etniczne, napięcia religijne, to jest dziedzictwo, które w Malezji jest wciąż obecne. Anwar Ibrahim stawia na porozumienie między grupami etnicznymi, ale niestety w pozycji do niego będą ugrupowania znacznie bardziej na prawo, ugrupowania malajskie, które zresztą zawsze na tej scenie politycznej były obecne. I z całą pewnością część wyborców będzie cały czas wierna tym podziałom etnicznym i będzie głosowała na partie etniczne, a nie będzie popierała nowoczesnej wizji partii czy Koalicji Nadziei.
Panie profesorze, Malezyjska Partia Islamska zdobyła najwięcej głosów ze wszystkich pojedynczych partii. Proszę powiedzieć: co to za partia i czy to oznacza, że Malezja skręca w kierunku islamizmu? Skąd taka popularność?
Ja bym tego nie demonizował. W Malezji zawsze była silna grupa osób, która była zwolennikami państwa islamskiego, troszeczkę w opozycji wobec świata zewnętrznego. Ale malezyjski islam jest inny. To nie jest islam znany nam z Bliskiego Wschodu, to jest islam umiarkowany. Mimo że ta Malezyjska Partia Islamska w takiej retoryce swojej rzeczywiście odwołuje się do haseł szariatu, do haseł wprowadzenia państwa religijnego. Jednak kiedy rozmawia się z politykami tej partii, to troszeczkę to wygląda w ten sposób, że z jednej strony oni głoszą takie hasła, a z drugiej strony do rozmówcy robią oko, że to są hasła bardziej wyborcze, a nie hasła prawdziwe. Ci ludzie nie są zdecydowanie aż tak radykalni, jak mogłoby się czasem wydawać - chociażby z takich przekazów medialnych.