Francuska policja aresztowała mężczyznę, podejrzanego o zabójstwo żony oraz 4 dzieci. Ich ciała zaalarmowani przez sąsiadkę funkcjonariusze znaleźli w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia w mieszkaniu w Meaux we Francji. Napastnik zadał kobiecie i dwóm córkom wiele ran nożem, młodszych synków albo udusił, albo utopił. Dziś odbędzie się sekcja ich zwłok.
W Boże Narodzenie funkcjonariusze francuskiej policji sforsowali drzwi mieszkania w Meaux, położonym 40 km na wschód od Paryża. W środku dokonali makabrycznego odkrycia - znaleźli pięć ciał: kobiety oraz jej czworga dzieci; ofiary leżały w przedpokoju, w pokojach, kuchni i łazience. Najmłodsze z dzieci miało zaledwie kilka miesięcy, najstarsze 10 lat.
Prokuratura ujawniła, że matka i dwoje starszych dzieci, obie to dziewczynki, zginęły od wielokrotnie zadanych im ciosów nożem. Młodsi chłopcy nie mieli na ciałach ran kłutych, zostali prawdopodobnie uduszeni albo utonęli. Przyczynę ich śmierci ma ujawnić zaplanowana na dziś sekcja zwłok.
Aresztowany przez policję to mąż i ojciec zabitych. Grozi mu dożywotnie więzienie.
Prokurator Jean-Baptiste Bladier ujawnił na konferencji prasowej, że policjanci weszli do mieszkania zaalarmowali przez sąsiadkę, która nie mogła skontaktować się z mieszkańcami feralnego domu. Jak powiedziała, żaluzje były zasunięte, a na drzwiach wejściowych i w ich pobliżu widoczne były ślady krwi. Dzień wcześniej wieczorem rozmawiała przez telefon z zamordowaną kobietą. Mówiła jej wtedy, że czeka na powrót męża do domu.
Po siłowym wejściu do lokalu oczom mundurowych ukazał się przerażający obraz, świadczący o przemocy, do jakiej doszło tam w święta. Krew była wszędzie - powiedział.
Ofiary to 35-letnia kobieta oraz dzieci w wieku 10, 7 i 4 lat oraz 9-miesięczne niemowlę.
Prokurator poinformował o dokumentacji medycznej, z której wynika, że podejrzany 33-letni mężczyzna, hydraulik narodowości francuskiej, cierpiał na depresję i miał też inne problemy psychiczne.
Już w listopadzie 2019 roku został aresztowany za zranienie nożem swojej partnerki na sześć tygodni przed tym, jak urodziła ich trzecie dziecko. Kobieta odmówiła jednak złożenia oskarżenia, nie chciała też przyjąć pomocy od instytucji opiekującej się ofiarami przemocy domowej. Sprawa została umorzona w związku z problemami psychicznymi napastnika, który próbował popełnić samobójstwo.
Kobieta miała wtedy powiedzieć policji, że znają się z mężem od czasów, gdy byli nastolatkami, poznali się w szkole i są razem od 14 lat. Z dokumentów wynika, że para wzięła ostatecznie ślub w październiku tego roku.
Dane na temat przemocy domowej we Francji są zatrważające. Co trzy dni w kraju kobieta zostaje zabita przez obecnego lub byłego partnera.